Duże stado rekinów zostało zauważone u wybrzeży Nowego Jorku - 50 drapieżników pojawiło się w wodzie nieopodal popularnej plaży. Od pewnego czasu w okolicy dochodzi do niegroźnych ataków na pływaków, dlatego władze proszą plażowiczów o zachowanie czujności.
W wodach nieopodal plaż nowojorskiej Long Island dochodzi do coraz większej liczby ataków morskich zwierząt na ludzi. W ciągu dwóch dni w rejonie odnotowano pięć przypadków niezagrażających życiu ugryzień, najprawdopodobniej będących wynikiem spotkania z rekinami. Aby zwiększyć bezpieczeństwo plażowiczów, władze hrabstwa Suffolk, w którego obrębie leżą plaże Long Island, zdecydowały się na monitorowanie sytuacji z powietrza.
Drony i ratownicy
We wtorkowy poranek w okolicach plaży Robert Moses zauważono stado około 50 rekinów. Zwierzęta pływały stosunkowo blisko lądu, co zmusiło władze do wydania ostrzeżenia i zachęcenia plażowiczów do pozostania na lądzie. Departament policji wezwał pływaków do zachowania czujności.
Jak przekazał George Dorman z Regionalnej Dyrekcji Parków, Rekreacji i Ochrony Zabytków Nowego Jorku, od roku obszary nad wodą są coraz dokładniej monitorowane.
- Mamy świetny nadzór, drony i ratowników sprawdzających plaże - przekonywał w rozmowie z CNN.
Atak jest mało prawdopodobny
Gavin Naylor, dyrektor Programu Badań nad Rekinami Florydy, powiedział CNN, że istnieją środki ostrożności, które umożliwiają pływakom bezpieczny wypoczynek na plaży.
- Ludzie powinni zawsze pływać w grupach. Nie należy zbytnio oddalać się od brzegu lub przebywać w pobliżu ławic ryb, które mogą przyciągać drapieżniki - wyjaśnił.
Prawdopodobieństwo ataku rekina pozostaje jednak niskie. Muzeum Historii Naturalnej na Florydzie udokumentowało w ubiegłym roku 57 niesprowokowanych ataków na całym świecie. Do 41 z nich doszło w Stanach Zjednoczonych, w tym osiem incydentów - bez ofiar śmiertelnych - odnotowano w Nowym Jorku.
Źródło: CNN