Bałtyckie zwierzęta mogły odnieść poważne obrażenia w wyniku wycieków z gazociągów Nord Stream - przekazali naukowcy. Eksplozje spowodowały również wzbicie się do wody setek tysięcy ton toksycznych osadów, które mogą mieć negatywny wpływ na dobrostan fauny i flory w naszym morzu.
Ataki na gazociągi Nord Stream, do których doszło we wrześniu 2022 roku, miały nie tylko wymiar polityczny. Jak wskazuje analiza przeprowadzona przez naukowców z Uniwersytetu w Aarhus i innych ośrodków badawczych z Danii, Polski i Niemiec, wyciek gazu mógł mieć tragiczne konsekwencje dla bałtyckiego ekosystemu.
Silnie toksyczne osady
Jak przekazał Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanografii PAN, współtwórca analizy, "z wielkości fali uderzeniowej wyliczono, że eksplozja oraz strumienie ulatniającego się gazu wybiły w dnie kratery na tyle duże, że do wody wzbiło się 250 tysięcy ton mułu".
- Na podstawie stężenia i teoretycznych wyliczeń toksykologicznych oszacowano, że ryzyko środowiskowe występowało w okolicy Nord Stream 1 przez 15 dni, a w okolicy Nord Stream 2 przez ponad miesiąc - podkreślił.
Według naukowców obszary toksycznej wody, zawierającej takie substancje jak ołów, rtęć, cez-137 oraz tributylocyna (silnie biobójczy organiczny związek cyny), które przez lata kumulowały się na dnie, sięgały niemal do 30 kilometrów od miejsc wybuchów, ale dotyczyły raczej obszarów położonych na głębokości poniżej 30 metrów.
Wybuchy ogłuszające zwierzęta
Eksperci sprawdzili również, w jaki sposób rozprzestrzeniał się towarzyszący eksplozji hałas, aby oszacować, w jakiej odległości narażone mogły zostać ssaki morskie.
- Z tych wyliczeń wyszło, że jeśli foki lub morświny przebywały w pobliżu eksplozji (do 4 km na powierzchni, do 20 km w pobliżu dna), to ich słuch został trwale uszkodzony, mogły też oczywiście doznać poważniejszych obrażeń - zaznaczył Bełdowski. Jak dodał, "chwilowa utrata słuchu mogła nastąpić nawet w odległości do 50 km w przypadku morświnów oraz 6 km dla fok".
Naukowcy dodają, że bałtycka populacja morświna zwyczajnego (Phocoena phocoena) jest krytycznie zagrożona, a zatem utrata lub poważne zranienie nawet pojedynczego osobnika uważane jest za istotny wpływ na populację. W podobnie trudnej sytuacji znajduje się populacja bałtyckich dorszy.
- Może to oznaczać, że ryby narażone na działanie tych substancji będą chorować. Część z nich umrze, a część będzie miała problemy z rozmnażaniem - dodał Hans Sanderson z Uniwersytetu w Aarhus, główny autor analizy.
Źródło: PAP, The Local DK
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock