"Kładziemy się spać w strachu"

Mieszkańcy kompleksu luksusowych apartamentowców w chilijskim nadmorskim kurorcie Vina del Mar żyją w strachu. Obawiają się zawalenia ich domów po tym, jak u podnóża jednego z bloków po ulewach otworzyła się głęboka na 30 metrów dziura. Budynek zawisł tuż nad przepaścią.

Ponad tydzień temu w położonym nad Oceanem Spokojnym, w regionie Valparaiso, mieście Vina Del Mar doszło do osunięcia się ziemi, w wyniku czego luksusowy apartamentowiec znalazł się na skraju urwiska. Zapadlisko ma szerokość 15 metrów i głębokość 30 m.

Od tego czasu ewakuowanych zostało 87 mieszkańców.

- Kładziemy się spać w strachu. Pierwszej nocy w ogóle nie spaliśmy. Myśleliśmy tylko o tym, co może się wydarzyć - mówiła w rozmowie z dziennikarzami agencji informacyjnej Reuters Clara Curinao, mieszkanka jednego z budynków, który znajduje się w sąsiedztwie.

Miasto nawiedziły ulewy

Lokalne media informują, że przyczyny zapadliska są badane. Eksperci wskazują na różne powody tego zdarzenia, w tym zawalnie się podziemnego kolektora wodnego na skutek ulewnych opadów deszczu.

Eksperci zwracają również uwagę na niestabilny grunt, w miejscu, w którym doszło do osuwiska. Lokalne media przypominają, że w sierpniu zeszłego roku zapadlisko w pobliżu tego samego kompleksu apartamentowców spowodowało, że mieszkańcy jednego z budynków przez wiele miesięcy nie mogli opuszczać swoich domów. Miesiąc później podobna sytuacja dotknęła mieszkańców innego budynku w okolicy.

Tragiczne ulewy w Chile

W związku z intensywnymi opadami deszczu przechodzącymi przez środkowej i południowe regiony Chile, jedna osoba zginęła, dwie zostały ranne, a tysiące musiało opuścić swoje domy - poinformowała miejscowa agencja ds. klęsk żywiołowych. Doszło do rozległych powodzi. Władze wprowadziły w pięciu regionach stan katastrofy.

Czytaj także: