Mija siedem tygodni od wybuchu wulkanu Cumbre Vieja na hiszpańskiej wyspie La Palma. Tysiące mieszkańców, które musiało opuścić swoje domy, nie tylko nie otrzymało pozwolenia na powrót, ale często nie może też odzyskać pozostawionych w pośpiechu rzeczy. Na wyspę pojechały reporterki TVN24. Zobacz ich relację w "Faktach po południu".
Wulkan Cumbre Vieja, położony na kanaryjskiej wyspie La Palma, wybuchł prawie 50 dni temu. Do strefy zamkniętej, ewakuowanej po erupcji, pojechały dwie dziennikarki TVN24 - Małgorzata Prochal i Agnieszka Zielińska.
- Wierzyć się nie chce, jak La Palma zmieniła swój koloryt w ostatnim miesiącu, tutaj naprawdę było pięknie, tropikalnie. Przyjeżdżaliśmy co chwilę na plaże - mówiła w rozmowie z reporterkami Karolina Bazydło, Polka mieszkająca na La Palmie, we Fuencaliente. - Zasypało plantacje bananowe, to jest jeden z największych ośrodków bananowych na wyspie - dodała.
- Cała strefa została ewakuowana, ale codziennie są wydawane nowe dyrektywy, kto może wjechać - mówił Bartłomiej Gudejko, który także mieszka na La Palmie. Żeby się do niej dostać, trzeba podać powód podróży. - Ewakuowałem się w samych kąpielówkach z plaży, kiedy nad nami górowała pierwsza chmura wulkanicznego dymu. I wyobraźcie sobie, my jedziemy w górę, a tam na niebie widać chmurę i nie wiemy kiedy strumień lawy będzie przecinał akurat tę drogę - relacjonował. Osoby wjeżdżające do strefy zamkniętej mają ograniczony czas, aby zabrać swoje rzeczy.
La Palma, wulkan Cumbre Vieja
Wulkan Cumbre Vieja wybuchł 19 września. Lawa pochłonęła obszar o powierzchni prawie tysiąca hektarów. Zniszczonych zostało ponad 2500 nieruchomości. Prawie siedem tysięcy ludzi musiało opuścić swoje domy ze względów bezpieczeństwa.
Rzeczniczka hiszpańskiego komitetu stworzonego po to, by minimalizować ryzyko wulkaniczne, Carmen Lopez, powiedziała w sobotę, że nie ma danych wskazujących na to, że erupcja wkrótce się zakończy.
Źródło: Fakty po południu, TVN24