Koreę Południową trzeci dzień z rzędu zalewa deszcz. W wyniku powodzi zginęły co najmniej cztery osoby. Jedna z nich zginęła, kiedy na jej samochód spadł fragment budowli.
Zachodnia i południowa część kraju zmagają się z silnym deszczem. W niektórych miejscach, na przykład w mieście Seosan w prowincji Chungcheong Południowy, już spadło nawet ponad 400 litrów na metr kwadratowy. To jedna trzecia średniej rocznej sumy opadów. Ponieważ ostrzeżenia przed ulewami pozostają w mocy, służby zalecają szczególną ostrożność. Na już podtopionych terenach może dochodzić do osunięć ziemi.
Łącznie w związku z powodziami ewakuowano ponad 5000 osób, ale jak poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Bezpieczeństwa, liczba ta aktualnie wynosi prawie 3300.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pierwsze tak silne ulewy w historii. Nie żyją trzy osoby
10-metrowa ściana spadła na kierowcę
Do tej pory potwierdzono cztery ofiary śmiertelne powodzi. Dwie zostały znalezione w zatopionym pojeździe, a jedna w zalanej piwnicy. Jak poinformowali strażacy, czwartą ofiarą ulew jest kierowca, na którego w mieście Osan, znajdującym się na południe od Seulu, zawalił się 10-metrowy fragment muru oporowego - konstrukcji powstrzymującej grunt przed osunięciem się.
Prezydent Lee Jae Myung wezwał do wzmocnienia roli rządu w zapobieganiu katastrofom i reagowaniu na nie. Powiedział, że choć klęski żywiołowe są trudne do przewidzenia, można zrobić więcej, aby przewidzieć ich szkody i ostrzec ludność.
- Widzę, że były przypadki, w których ofiary śmiertelne pojawiły się z powodu słabej reakcji, podczas gdy sytuacja była dość przewidywalna - przyznał prezydent w piątek na nadzwyczajnym spotkaniu w sprawie pogody. - Powinniśmy przeznaczyć wystarczające, a nawet nadmierne zasoby, aby zapobiec szkodom i wypadkom. Każde ministerstwo i agencja powinny zmobilizować wszystkie dostępne zasoby i zdolności administracyjne - dodał.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters