Kierowca cysterny był przez siedem godzin uwięziony w pojeździe w południowej Kenii, wokół którego wzbierała woda. Mężczyźnie nie można było pomóc drogą lądową, dlatego wykorzystano śmigłowiec.
W środę w południowej Kenii wylewająca rzeka Galana zepchnęła cysternę z grobli. Poziom wody w bardzo szybkim tempie wzrastał, aż w końcu przewrócił samochód na bok. Wzbierająca woda spowodowała, że ucieczka z ciężarówki i udzielenie mężczyźnie pomocy drogą lądową były zbyt niebezpieczne.
Na nagraniu z akcji ratunkowej, którą przeprowadzili piloci z organizacji Sheldrick Wildlife Trust, zajmującej się ratowaniem słoni, widać groblę, która zniknęła pod błotnistą wodą powodziową i kierowcę, który usiłuje wyjść z leżącej na boku ciężarówki przez okno kabiny.
"To nie jest scena z filmu"
Śmigłowiec zbliżył się do mężczyzny. Jeden z pilotów wyciągnął rękę i chwycił uwięzionego kierowcę, pomagając mu wydostać się z kabiny.
"To nie jest scena z filmu. To prawdziwa akcja ratunkowa" - podpisano nagranie, które opublikowano na Twitterze.
Jak przekazano, mężczyzna był uwięziony w kabinie pojazdu przez siedem godzin.
Źródło: ENEX, tvnmeteo.pl