Rzeka atmosferyczna, która uderzyła w tym tygodniu w Kalifornię, pozostawiła po sobie sporo zniszczeń. Potwierdzono śmierć co najmniej dwóch osób. Alert pogodowy wciąż obejmuje około 25 milionów mieszkańców. Wydano decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Co najmniej dwie osoby zginęły w wyniku ulew i powodzi utrzymujących się od czwartku w Kalifornii. Blisko 9,5 tysiąca mieszkańców objęto nakazem ewakuacji. Dyrektor stanowego biura ds. akcji ratunkowych, Nancy Ward, potwierdziła, że dla ludzi zmuszonych do opuszczenia domów w dziewięciu hrabstwach otwarto schrony.
Według władz, na które powołuje się CNN, około 25 milionów ludzi jest objętych alertem powodziowym. Tamtejsze zakłady energetyczne przekazały, że 25 tysięcy ich klientów pozostaje bez prądu.
Wciąż pada deszcz
Przyczyną ulew była rzeka atmosferyczna. Tak określane jest zjawisko, będące rozległym tunelem aerodynamicznym o krótkiej żywotności, który przenosi ogromne ilości pary wodnej z ciepłych wód oceanu nad lądy średnich szerokości geograficznych. Powstaje w wyniku wąskich, ale bardzo porywistych strumieni wiatru. Rzeka atmosferyczna przemieszcza się na wysokości około 1,5-2 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Docierając do lądu, raptownie opada w postaci ulewnego deszczu lub intensywnych opadów śniegu.
Rzeka atmosferyczna rozlała się na obszar zamieszkiwany przez około 26 milionów ludzi. Powodzie i podtopienia odnotowywane były od San Diego i granicy z Meksykiem po region Shasta-Cascade w północnej Kalifornii. Według amerykańskiej Narodowej Służby Meteorologicznej (NWS), odnotowywano opady rzędu 75-250 litrów wody na metr kwadratowy.
Ostatnie zjawisko to już dziesiąta rzeka atmosferyczna, która uderza w Kalifornię od świąt Bożego Narodzenia. Tamtejsi meteorolodzy są zdania, że nawet i bez tych zjawisk zima była wyjątkowo mokra i śnieżna.
Stan wyjątkowy
Prezydent Joe Biden zatwierdził wniosek gubernatora Gavina Newsoma o ogłoszenie w Kalifornii stanu wyjątkowego. Otwiera to drogę do federalnej pomocy finansowej.
Według CNN, do akcji ratunkowej została włączona między innymi Gwardia Narodowa. Stanowy departament transportu skierował około 4 tysięcy ludzi do usuwania skutków nawałnic i powodzi.
Źródło: PAP