W stanach Floryda, Karolina Północna i Południowa trwa sprzątanie po zniszczeniach spowodowanych przez huragan Ian. W wyniku uderzenia żywiołu zginęły co najmniej 64 osoby - podała telewizja CNN. Eksperci z amerykańskiego Narodowe Centrum Huraganów ostrzegają przed powodziami błyskawicznymi.
Jak przekazało amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów (NHC), Ian - już jako cyklon posttropikalny - cały czas może przynosić stanom Karolina Południowa, Karolina Północna i Wirginia trudne warunki pogodowe. Eksperci z NHC ostrzegają przez niszczycielskimi, rozległymi powodziami i powodziami błyskawicznymi. Ryzyko powstania niebezpiecznych zjawisk utrzyma się do przyszłego tygodnia.
W wyniku uderzenia huraganu zginęły na Florydzie co najmniej 64 osoby - podała telewizja CNN. Ofiary śmiertelne to głównie osoby starsze, emeryci.
- Dopiero zaczynamy widzieć skalę tych zniszczeń. Prawdopodobnie zaliczą się one do jednych z największych w historii USA - powiedział w sobotę prezydent USA Joe Biden. Wprowadził tego samego dnia stan wyjątkowy w Karolinie Północnej.
1,6 miliona osób nie ma prądu
Żywioł po raz pierwszy zszedł na ląd w środę jako huragan czwartej kategorii, zamieniając miasteczka na wybrzeżu Florydy w obszary klęski żywiołowej. W piątek, z prędkością wiatru dochodzącym do 140 kilometrów na godzinę, uderzył ponownie - w Georgetown w Karolinie Południowej. Także i tam przyczynił się do zniszczeń - wiele dróg, mostów i domów zostało zalanych i zablokowanych przez drzewa.
Lokalne przedsiębiorstwa energetyczne podały, że w sobotę przed południem miejscowego czasu na Florydzie, w Karolinie i Wirginii bez prądu pozostaje około 1,6 miliona osób.
- Starsze domy, których konstrukcja jest mniej trwała, zostały zmyte z powierzchni ziemi przez fale - powiedział w piątek Ron DeSantis, gubernator Florydy.
W kolejkach po zapasy
Jedną z najbardziej dotkniętych miejscowości jest Fort Myers, gdzie zniszczonych zostało mnóstwo budynków. W piątek setki mieszkańców stało w kolejkach do sklepów, mając nadzieję na zakup kanistrów z gazem, agregatów, wody w butelkach i innych zapasów. Tymczasem, położona niedaleko wyspa Sanibel została odcięta od stałego lądu.
- Ian nie przypominał żadnej burzy, jaką kiedykolwiek widziałam. A ja od dziecka jestem przyzwyczajona do huraganów - powiedziała Rita Chambers, 70-letnia emerytka, która urodziła się na Jamajce i w wieku nastoletnim wyemigrowała do Ameryki.
Na kempingu na wyspie San Carlos mnóstwo pojazdów zostało zniszczonych przez wiatr i wodę. W miejscowym porcie kilka łodzi było przewróconych, jedna znajdowała się na drzewie.
"Wiało wściekle"
Setki kilometrów na północ, mieszkańcy Georgetown w Karolinie Południowej również powoli dochodzą do siebie po przejściu żywiołu. Liczące około 10 tysiąca mieszkańców miasto to jedno z najpopularniejszych miejsc turystycznych w stanie. Znane jest z ulic pełnych dębów i ponad 50 lokalizacji wpisanych do Krajowego Rejestru Miejsc Historycznych. To nie pierwszy raz, gdy dotyka je huragan - w 1989 roku zostało poważnie zniszczone przez huragan Hugo.
Według raportu sporządzonego na zlecenie miasta w listopadzie 2020 roku, około 90 procent wszystkich nieruchomości było narażonych na zalanie przez fale sztormowe.
Według Lena Cappe'a, 68-latka, który od dwóch lat zamieszkuje pobliskie Charleston, Ian był pierwszą, tak dużą burzą, z którą się zetknął.
- To był wiatr, który przyprawiał o dreszcze. Wiało wściekle - powiedział Cappe.
Źródło: Reuters, CNN