Ściana kopalni runęła na ludzi, co najmniej kilkadziesiąt ofiar. Dramatyczne nagranie

KOPALNIE
Tysiące osób zostało przesiedlonych z powodu starć we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga (nagrania z okolic Kibumby z maja 2022 roku)
Źródło: Archiwum Reuters
Co najmniej 70 osób zginęło wskutek zawalenia się części kopalni miedzi i kobaltu na południowym wschodzie Demokratycznej Republiki Konga. Do szpitali trafiło wiele osób w stanie krytycznym. Moment zdarzenia został zarejestrowany na dramatycznym nagraniu.
Kluczowe fakty:
  • Z powodu ulewnych deszczy i ryzyka osunięć ziemi obowiązywał zakaz wstępu do kopalni, wewnątrz mimo to było jednak wiele osób.
  • W kopalni Kalando nie wydobywa się surowca maszynowo, ale korzystając z półlegalnej pracy wielu ludzi.
  • Demokratyczna Republika Konga zapewnia ponad 70 proc. światowego zapotrzebowania na kobalt.

Do wypadku doszło w sobotę w kopalni Kalando w prowincji Lualaba. Minister spraw wewnętrznych prowincji Roy Kaumba Mayonde podczas konferencji prasowej powiedział, że doszło do zawalenia "mostu". Dodał, że most został wzniesiony, aby umożliwić przejście nad zalanym rowem. - Pomimo surowego zakazu wstępu na teren kopalni z powodu ulewnych deszczy i ryzyka osunięć ziemi, nieuprawnieni górnicy wtargnęli do kamieniołomu - powiedział Mayonde.

Runęła ściana kopalni

Minister nie wytłumaczył, czy chodziło o prowizoryczny most, czy też wykute w skale przejście. Moment katastrofy został zarejestrowany na dramatycznym nagraniu, na którym widać dziesiątki osób zgromadzone wewnątrz odkrywkowej części kopalni. W pewnym momencie ogromna ściana wykopu, będąca prawdopodobnie zarazem częścią podziemnej kopalni, zaczyna walić się, a fala skał i pyłu uderza w stronę uciekających ludzi. "Przerażające osuwisko" - skomentowała film agencja Reutera.

Podawane są różne informacje na temat liczby ofiar zdarzenia. Mayonde oszacował liczbę ofiar śmiertelnych na co najmniej 32. Agencja Reutera, w poniedziałek informuje o 70 ofiarach śmiertelnych i nieznanej liczbie osób przewiezionych do szpitali w stanie krytycznym. Miejscowa policja informują z kolei, że w wyniku osuwiska zginęło ponad 100 osób. Według doniesień wiele osób zostało również uwięzionych pod ziemią.

Panika przyczyną tragedii?

Jak przekazał Reuters, zawalenie się kopalni "spowodowane zostało paniką, podobno wywołaną przez ostrzał z broni palnej personelu wojskowego zabezpieczającego teren". Raport agencji rządowej Konga ds. górnictwa, odpowiedzialnej za zapewnianie pomocy technicznej i finansowej spółdzielniom górniczym - z którą AFP konsultowała się w niedzielę, wspomina o panice wywołanej przez żołnierzy obecnych na miejscu zdarzenia.

Zgodnie z raportem kongijskiej agencji ds. górnictwa, kopalnia Kalando od kilku miesięcy jest przedmiotem sporu między górnikami a jej operatorami, określanymi jako "chińscy partnerzy". Oskarżenia o niewolniczą pracę dzieci, niebezpieczne warunki pracy i korupcję w sektorze wydobywczym mocno obciążają cały przemysł kobaltowy w Demokratycznej Republice Konga - podała AFP.

Nielegalne kopalnie w Afryce

Demokratyczna Republika Konga zapewnia ponad 70 proc. światowego zapotrzebowania na kobalt, metalu niezbędnego do produkcji akumulatorów wykorzystywanych w elektronice i pojazdach. Większość kongijskiego kobaltu wydobywana jest z ogromnych kopalni przemysłowych, ale szacuje się, że ponad 200 tys. osób pracuje w charakterze górników w nielegalnych kopalniach, w których surowiec wydobywany jest prymitywnymi metodami bez użycia maszyn.

Zdarzenie nie jest pierwszą tragedią, która pochłonęła życie górników w Demokratycznej Republice Konga w tym roku. W czerwcu co najmniej 17 ciał wydobyto z szybów zawalonej kopalni w górniczym rejonie Rubaya na wschodzie kraju. - Szyby nie są konserwowane, nie ma tarasów, to zorganizowane grabieże. Górnictwo w tym rejonie wymknęło się spod kontroli - tłumaczył krótko po katastrofie kongijski poseł Justin Ndayishimiye, były koordynator prac górniczych w Rubaya.

Czytaj także: