Mola to gatunek ogromnej ryby. Nazywa się ją też samogłowem. Jeden z osobników został przypadkowo wyciągnięty z wody u wybrzeża Morza Śródziemnego przy hiszpańskiej Ceucie.
Biolog morski Enrique Ostale nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy ujrzał olbrzymią molę w rybackiej sieci. Zwierzę zaplątało się w nią podczas połowu tuńczyków prowadzonego u wybrzeża Morza Śródziemnego w okolicach Ceuty.
Prawie złamała dźwig
Ryba została najpierw przeniesiona do podwodnej komory przymocowanej do kutra. Potem za pomocą dźwigu umieszczono ją na innej łodzi, gdzie Ostale i jego koledzy po fachu dokonali pomiarów, zrobili kilka zdjęć i pobrali próbki DNA.
Według relacji biologa ten konkretny okaz miał 3,2 metra długości i 2,9 metra szerokości. W tych regionach to prawdziwy rekord. Dodatkowo, ze względu na pływy i wzorce migracji, mole są dość rzadko spotkane.
Ryba była zbyt ciężka dla dźwigu umieszczonego na łodzi. Konstrukcja prawie złamała się pod jej ciężarem.
- Patrząc na inne badania i porównując rozmiary, mogła ważyć około dwóch ton - powiedział Ostale.
Stresujące spotkanie
Naukowcy ocenili, że ze względu na ciemnoszare ubarwienie, zaokrąglone boki i dużą głowę, ten konkretny okaz należał do podgatunku Mola alexandrini.
- Nie mogliśmy uwierzyć w nasze szczęście, ponieważ czytaliśmy książki i artykuły na temat wymiarów, jakie może mieć mola, ale nie wiedzieliśmy, że będziemy mieli szansę ją obejrzeć i dotknąć - powiedział Ostale.
Jak dodał, spotkanie było jednak dość stresujące.
- Musieliśmy poradzić sobie z sytuacją, ocenić zagrożenie, ponieważ byliśmy na środku morza z dwoma łodziami, dźwigiem, wagą i ogromnym, żywym zwierzęciem. Musieliśmy pobrać dane, których potrzebowaliśmy tak szybko, jak to możliwe - opowiadał.
Ogromna ryba prędko wróciła do morza.
Mola to gatunek narażony na wyginięcie. Na terenie Europy zakazuje się ich konsumpcji.
Źródło: Reuters