65 procent wszystkich gatunków roślin i zwierząt na Antarktydzie może zniknąć do końca tego stulecia - w wydanym w czwartek raporcie alarmują naukowcy. Wśród najbardziej zagrożonych gatunków są m.in. pingwiny cesarskie i białookie, z których słynie ten kontynent i które nie występują nigdzie indziej.
Raport o zanikających gatunkach Antarktydy opublikowano 22 grudnia w czasopiśmie naukowym "PLOS Biology". Jego autorami są naukowcy z 28 instytucji z 12 krajów. Z dokumentu wynika, że jeżeli zmiany klimatyczne nie ulegną spowolnieniu, aż 65 proc. endemicznych, antarktycznych gatunków roślin i zwierząt może zniknąć do końca XXI wieku.
Pingwin cesarski zagrożony
Z raportu wynika, że znikanie pokrywy lodowej na wodach antarktycznych zagraża w szczególności kilku gatunkom ptaków morskich, w tym pingwinom cesarskim i pingwinom białookim, z których słynie ten kontynent. Lód jest im bowiem potrzebny do rozmnażania się, a jeśli topi się zbyt wcześnie lub zbyt późno zamarza na skutek rosnących temperatur, zaburza to ich naturalny okres lęgowy. "Przewiduje się, że 80 proc. populacji pingwina cesarskiego może wyginąć niemal całkowicie do 2100 roku", jeśli poziom emisji gazów cieplarnianych się nie zmieni - wskazano w raporcie. Według najbardziej pesymistycznego wariantu gatunek ten może wyginąć nawet całkowicie - dodaje CNN.
W czwartkowym raporcie naukowcy alarmują, że obecnie wdrażane działania mające na celu ochronę bioróżnorodności są niewystarczające w stosunku do tempa, z jakim zmienia się krajobraz Antarktydy. W dodatku wzrastająca liczba wypraw naukowych, a także coraz bardziej popularna w tych rejonach turystyka również mogą przyczyniać się do szybszego topnienia pokrywy lodowej. - Smutno jest myśleć, że Antarktyda to jeden z ostatnich wielkich dzikich obszarów na Ziemi i że działalność człowieka jest tam odczuwalna. To niesamowicie smutne, że możemy doprowadzić te gatunki do wyginięcia - wskazała Jasmine Lee, główna autorka badania w rozmowie z CNN.
Naukowcy zwracają jednocześnie uwagę, że największe zagrożenie dla Antarktydy pochodzi spoza tego kontynentu. - Antarktyda nie przyczynia się do zmian klimatu. Nie mieszka tam wiele ludzi, więc największe zagrożenie dla niej pochodzi z zewnątrz - podkreśliła Lee.
Zatrzymać zmiany klimatu
Naukowcy wskazali, że aby zminimalizować ryzyko zanikania bioróżnorodności na Antarktydzie potrzebne jest ograniczenie działalności człowieka i poprawa ochrony tamtejszej fauny i flory. Koszt takiej strategii oszacowano na 1,92 mld dolarów w ciągu najbliższych 83 lat, czyli 23 mln dolarów rocznie. "Odpowiada to za 0,004 proc. światowego PKB w 2019 roku, co jest stosunkowo niewielką inwestycją w kontekście ram czasowych i dużej liczby państw zaangażowanych" - wskazano.
Podkreślono też konieczność realizowania postanowień porozumienia paryskiego przez jego sygnatariuszy. - W kwestii klimatu jesteśmy teraz w punkcie zwrotnym nie tylko dla Antarktydy, ale globalnie. Mamy szansę zatrzymania tego (zmian klimatu - red.), a jeśli nie będziemy działać teraz, to skutki będą o wiele gorsze - podkreśliła Lee.
Źródło: PLOS Biology, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Jan Martin Will | Shutterstock