Taka scena mogłaby pochodzić z filmu komediowego, ale wydarzyła się naprawdę. W czwartek personel medyczny jednego ze szpitali w mieście Anchorage na Alasce musiał wyganiać łosia.
Młody łoś poszukiwał czegoś do jedzenia w śnieżnych zaspach w okolicach budynku szpitala Providence Alaska Health Park w czwartek. Zobaczył zielone rośliny, które stały w holu szpitala. Postanowił wejść do środka i się nimi poczęstować. Przekraczając drzwi uruchomił czujniki.
Łoś w szpitalu. "Wszyscy byli podekscytowani, robili zdjęcia"
- Otrzymaliśmy telefon od jednego z naszych ochroniarzy, że na terenie placówki jest łoś - powiedział Randy Hughes, dyrektor ds. bezpieczeństwa szpitala. Mężczyzna dodał, że prawdopodobnie jest to ten sam łoś, który czasem kręci się po kampusie. I choć są to bardzo powszechne zwierzęta na Alasce, potencjalnie może stanowić zagrożenie. - Wydawało się jednak, że zadziałało to jak magnes na ludzi, żeby podejść i na niego popatrzeć. Niecodzienne łoś wchodzi do budynku, więc wszyscy byli podekscytowani, robili zdjęcia - opowiadał.
Łoś był jednak zbyt zajęty jedzeniem roślin stojących w holu, by zwrócić uwagę na poruszenie, jakie wywołał.
"Miał dość tych wszystkich obserwujących"
Aby pozbyć się zwierzęcia, pracownicy ochrony utworzyli półkole. Odgrodzili go tym samym od dostępu do reszty budynku tak, aby wyszedł na zewnątrz. Jeden z ochroniarzy oderwał nawet trochę rośliny, która tak smakowała zwierzęciu i chciał je w ten sposób wywabić. Zwierzę w końcu zorientowało się, co się dzieje i wyszło samo.
- Myślę, że miał dość tych wszystkich obserwujących - powiedział Hughes.
Gdy wyszedł na zewnątrz, położył się w śniegu i rozpoczął poobiednią sjestę.
To nie był pierwszy raz, kiedy do szpitala wkroczył "nieoczekiwany pacjent". Już wcześniej kompleks był odwiedzany przez łosie, któregoś razu próbował wejść tam niedźwiedź. Jak stwierdził Hughes, oznacza to, że tutaj nigdy "nie jest nudno".
Źródło: AP, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Providence Alaska/Facebook