W czwartek przez kraj przetoczyły się silne wichury. Miejscami pojawiły się trąby powietrzne, zagrzmiało. Pogoda zostawiła po sobie mnóstwo strat. Jak mówili w programie "Tak jest" w TVN24 prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski oraz Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska, takich zjawisk będzie coraz więcej, więc musimy się do nich przyzwyczaić.
- To, co dzieje się teraz w Europie, mam na myśli tę zimę, która w ogóle nie przypomina zimy, jest absolutnie niezwykłe - powiedział Tomasz Wasilewski. Jak dodał, gdyby porównać średnią temperaturę, jaka panowała w Polsce w nocy ze środy na czwartek, osiągnęlibyśmy wynik typowy dla połowy kwietnia.
Taki trend utrzymuje się już od kilku tygodni. Wasilewski zauważył, że ogromny wpływ mają na to niże znad Atlantyku, które oddziałują na pogodę w głębi Europy.
- O ile takie niże są normalne w naszej szerokości geograficznej, to w tym roku ich natężenie, zasięg i intensywność są o wiele większe. [...] Dzisiaj mieliśmy trzecią sterfę burz w ciągu miesiąca w Polsce. Burz, które kiedyś zimą były wyjątkami. [...] O 5.30 rano, gdy otworzyłem mapę przed programem, zobaczyłem strefę sunących burz, jakbym obudził się w połowie lipca czy sierpnia. To jest coś zupełnie niezwykłego w lutym - dodał.
Jak wyjaśniał, na nasilenie niebezpiecznych zjawisk może wpływać wyższa temperatura Atlantyku. Z tego powodu tworzy się więcej głębszych i bardziej aktywnych układów barycznych.
Wasilewski wspomniał, że w najbliższym czasie czeka nas powrót wichur. O ile piątek przyniesie względny pogodowy spokój, już w sobotę od nowa będzie porywiście wiać.
- Jeszcze nie zdążymy uprzątnąć po tej dzisiejszej, a w sobotę wichura znów dojdzie do Polski i będzie wiać z prędkością 120 kilometrów na godzinę - mówił.
Zmiany klimatu nie da się przewidzieć
Wasilewski dodał także, że w Europie zniknęła tak zwana "blokada wyżowa", a więc coś, co w czasie zimy chroni nas przed gwałtownymi zjawiskami znad Atlantyku.
- Tego zupełnie nie ma, te niże wchodzą w głąb Europy jak w masło. Można powiedzieć, że tu się przeniósł Atlantyk. Do Europy Środkowej, w tym sezonie, przeniosła się pogoda atlantycka - powiedział.
Według Katarzyny Karpy-Świderek z WWF Polska nie wiadomo, kiedy będziemy mogli mówić o zakończeniu gwałtownej pogody w naszym kraju i musimy przyzwyczaić się, że "coś nienormalnego staje się nową normą".
- Zmiana klimatu nie polega na tym, że coś możemy przewidzieć. My nie wiemy do końca, co będzie, dlatego że klimat jest rozchwiany. To jest bardzo delikatny system - powiedziała.
Ekspertka wspomniała, że w ubiegłym roku oceany świata wchłonęly dużo więcej energii cieplnej niż kiedykolwiek wcześniej. To przekłada się na inną cyrkulację wody i na to, że mamy więcej ruchów powietrza, które objawiają się między innymi wichurami.
Jak powiedziała Karpa-Świderek, według danych z 2018 roku na naprawę strat poniesionych z powodu anomalii pogodowych, przeznaczanych jest 9 miliardów złotych. Tymczasem trend nasila się wraz z liczbą gwałtownych zjawisk.
Winny? Człowiek
Goście są zgodni, że za wszystkie niebezpieczne zdarzenia pogodowe odpowiedzialny jest człowiek. Postępujących zmian nie można już zatrzymać, ale można je znacznie spowolnić.
- Zatrzymać będzie bardzo trudno, dlatego że my w ciągu ostatnich 100 lat podnieśliśmy temperaturę Ziemi o ponad 1 stopień. W momencie, kiedy przekroczymy ten wzrost o 1,5 stopnia, będziemy mieli punkty krytyczne, które przejdziemy, a klimat będzie się jeszcze szybciej rozsynchronizowywał. W Polsce w ciągu 70 lat temperatura wzrosła o 1,7 stopnia Celsjusza - czyli szybciej, niż średnia światowa. To jest ogromna zmiana. My nie możemy teraz już powiedzieć, że mamy w Polsce klimat, który mogliby opisać [...] nasi rodzice, nie mówiąc już o naszych dziadkach - powiedziała Karpa-Świderek.
- Klimat to jest suma pogód. Jeżeli zsumujemy te niezwykłe pogody, to i klimat nam wyjdzie coraz bardziej niezwykły jak na naszą część świata - zgodził się Wasilewski.
Źródło: tvnmeteo.pl