Zachodnia Europa przechodzi w tym roku przez pierwszą falę upałów, wyjątkowo intensywną i wczesną. Porcję tego afrykańskiego gorąca dostajemy również w Polsce. Fizyk atmosfery dr Joanna Remiszewska-Michalak we "Wstajesz i weekend" stwierdziła, że w związku z kryzysem klimatycznym fale upałów czekają nas coraz częściej, będą dłuższe i bardziej dotkliwe.
Falę upałów, która obecnie zalewa Europę i sięga Polski, dr Joanna Remiszewska-Michalak nazwała "bezprecedensową" i "bardzo wczesną". Dodała, że zazwyczaj pierwsze fale upałów do Europy Zachodniej przychodziły w lipcu. - Spełnia się czarny sen wszystkich klimatologów i meteorologów - powiedziała. Jak podkreślała we "Wstajesz i weekend" fizyk atmosfery, kraje na zachodzie kontynentu, gdzie temperatura znacznie przekracza 40 st. C to "bardzo bliskie nam miejsca, gdzie przestajemy mieć sprzyjające warunki do życia i funkcjonowania".
We francuskim Biarritz odnotowano w sobotę rekordowe niemal 43 stopnie Celsjusza. Poprzedni rekord wynosił 40,6 st. C. Meteorolodzy z Hiszpanii, gdzie temperatura dochodzi nawet do 44 st. C, informują od kilku dni, że to najwcześniejsza fala upałów w tym kraju od czterech dekad.
"Fale upałów będą częstsze, dłuższe i bardziej dotkliwe"
Remiszewska-Michalak wskazała, że to "scenariusz związany z kryzysem klimatycznym". Co to dla nas oznacza? - Fale upałów będą częstsze, dłuższe i bardziej dotkliwe - tłumaczyła. - Upały przede wszystkim negatywnie wpływają na zdrowie ludzi i zwierząt. Spodziewamy się przedwczesnych zgonów, zmniejszenia efektywności funkcjonowania - wymieniała rozmówczyni TVN24.
- To czego się boimy w kontekście zmian klimatu, to są migracje z miejsc na Ziemi, które już w tej chwili są niezdatne do życia - podkreśliła. Wymieniła przy tym Afrykę, Półwysep Arabski i Indie, które - jak przypomniała - ma za sobą ekstremalnie gorący maj z temperaturą dochodzącą do około 50 st. C.
CZYTAJ TEŻ ARTYKUŁ PREMIUM: Ucieczka albo śmierć. Przed takim wyborem ma stanąć 200 milionów osób
"Zaczynamy się zapętlać w błędnym kole"
Zwróciła uwagę, że dla niektórych wysokie wartości na termometrach w Polsce, typowe bardziej dla ciepłych krajów, mogą wydawać się atrakcyjne, ale ma to "wymiar ekonomiczny, zdrowotny i właściwie trudno powiedzieć, który jest ważniejszy".
- Przypuszcza się, że takie wysokie temperatury, które obserwowane są we Francji, wpływają na zmniejszenie produktywności ludzi w pracy o 50 procent, więc to już ma potężny wymiar ekonomiczny - tłumaczyła specjalistka. Zaznaczyła, że skutków finansowych upałów nie widać od razu, ale "wszystkie efekty katastrof klimatycznych mają olbrzymi wpływ na produkt krajowy brutto". Zwróciła również uwagę, że w związku z upałami wzrasta zapotrzebowanie na energię elektryczną, przez co "zaczynamy się zapętlać w błędnym kole".
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl