Nagrody Ig Nobla od lat bawią, ale i skłaniają do myślenia. Tegoroczna edycja konkursu już za nami, wzorem lat ubiegłych rozdanie nagród odbyło się za pośrednictwem internetu. W tym roku Polska ma się czym chwalić. W dziedzinie medycyny zwyciężył zespół kierowany przez Marcina Jasińskiego. Naukowcy zostali uhonorowani za badania dotyczące znaczenia lodów w trakcie chemioterapii.
Nagrody Ig Nobla to alternatywny odpowiednik Nagród Nobla. Przyznaje je magazyn "Annals of Improbable Research" za prace naukowe, które budzą śmiech, ale jednocześnie skłaniają do myślenia albo za odkrycia, których nie powinno się powtarzać. Nagrody - podobnie jak w przypadku poważniejszej wersji - przyznawane są w kilku kategoriach.
Podobnie jak w ostatnich latach, laureaci otrzymali nagrody pieniężne. Było to 10 bilionów dolarów z Zimbabwe (czyli odpowiednik około czterech dolarów amerykańskich) oraz trofeum w formacie PDF. Dokument można wydrukować i złożyć tak, by powstało trójwymiarowe koło zębate.
Ceremonia jest prowadzona bez patosu i zwykle odbywa się na Uniwersytecie Harvarda w Stanach Zjednoczonych. W ostatnich latach nagrody przyznawane są online z powodu pandemii COVID-19. Wręczają je laureaci prawdziwych Nobli.
W tym roku w gronie zasłużonych, których ogłoszono w nocy z czwartku na piątek, znaleźli się Polacy.
Ig Nobel dla Polaków
Ig Nobla w dziedzinie medycyny dostali w tym roku Marcin Jasiński, Martyna Maciejewska, Anna Brodziak, Michał Górka, Kamila Skwierawska, prof. Wiesław Jędrzejczak, Agnieszka Tomaszewska, Grzegorz Basak oraz Emilian Snarski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jak wykazali, pacjenci onkologiczni poddawani radio- i chemioterapii wykazywali mniej szkodliwych skutków ubocznych, jeśli podawano im lody. Chodzi o zapalenie błony śluzowej jamy ustnej (oral mucositis). Agresywne leczenie prowadzi do zniszczenia komórek nabłonkowych wyściełających przewód pokarmowy, a to wystawia uszkodzone tkanki na niebezpieczeństwo infekcji. W jamie ustnej, na dziąsłach i/lub języku powstają owrzodzenia, zwiększa się wydzielanie śliny i mogą występować trudności z połykaniem. W skrajnych przypadkach - zwłaszcza w połączeniu z nudnościami i wymiotami powszechnymi przy chemioterapii i radioterapii - jedzenie jest prawie niemożliwe.
Typowym środkiem zapobiegawczym jest krioterapia - zwykle ssanie wiórków lodowych. Ale pacjenci nie zawsze w pełni stosują się do krioterapii lodowej, ponieważ robi się nieprzyjemnie zimno. W szczególności pacjenci z nowotworami dziecięcymi mają tendencję do lepszej odpowiedzi, gdy lód zastępują lody. Nie było dotąd żadnych badań na ten temat - lukę wypełnili Polacy, opracowując dane dotyczące 74 osób w wieku średnio 58 lat, które przeszły przeszczep komórek macierzystych w ramach terapii przeciwnowotworowej. Tylko 28,85 proc. pacjentów, którzy poddali się krioterapii z lodami, rozwinęło zapalenie błony śluzowej jamy ustnej, w porównaniu do 59 proc. tych, którzy nie otrzymali krioterapii. Jak z tego wynika, spożywanie lodów jest dobrym środkiem zapobiegawczym w rozwoju zapalenia błony śluzowej jamy ustnej u chorych na nowotwory.
Jedni pacjenci jedli lody, a inni - kostki lodu
- Pomysł przeprowadzenia tych badań wyszedł od studentów medycyny. Moja zasługa jest taka, że ja nie utrąciłem tego pomysłu - wyjaśnił były wieloletni kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Hematologii i Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Wiesław W. Jędrzejczak. To właśnie studenci tej kliniki wykonali badania nagrodzone Ig Noblem. Obecnie szefem Kliniki jest prof. Grzegorz W. Basak, jeden ze współautorów badania.
Jak tłumaczy prof. Jędrzejczak, chodziło o to, by pomóc pacjentom otrzymujących lek o nazwie melfalan, podawany przed przeszczepieniem szpiku kostnego. Farmaceutyk ten hamuje namnażanie się komórek i jest stosowany w onkologii, ale powoduje liczne skutki uboczne, takie jak stany zapalne i owrzodzenie błon śluzowych, m.in. jamy ustnej. Po podaniu tego leku często występuje bardzo ciężkie owrzodzenie jamy ustnej.
- Aby zmniejszyć nasilenie owrzodzenie jamy ustnej w trakcie przyjmowania melfalanu, podawano pacjentom zwykłą kostkę lodu. Moi młodzi współpracownicy wpadli zatem na pomysł, żeby to zrobić bardziej przyjemnie i zamiast kostki lodu lepiej byłoby lizać lody - opowiada prof. Jędrzejczak.
Zaznacza, że badanie było randomizowane, a zatem zgodne z regułami badań naukowych. Polegało to na tym, że jedni pacjenci jedli lody, a inni otrzymywali jedynie kostki lodu. - I się okazało, że podawanie lodów smakowych również pomaga - zmniejsza toksyczność tej chemioterapii w jamie ustnej i łagodzi jej owrzodzenie - dodaje.
Na pytanie, czy wyniki tego badania potwierdziły się w praktyce medycznej, specjalista podkreślił, że jak najbardziej - sprawdzają się. Eksperyment nie był kosztowny. - Badania zasponsorowała restauracja szpitala WUM, udostępniając nieodpłatnie lody. Nie były zatem kosztowne, a są praktyczne i użyteczne - podkreślił prof. Wiesław Jędrzejczak.
Manekin łosia do testów zderzeniowych
Jedną z najgłośniejszych nagród w tym roku przyznano za innowacyjną metodę poprawy bezpieczeństwa na szwedzkich drogach. Otrzymał ją inżynier informatyki Magnus Gens, który opracował manekina do testów zderzeniowych z... łosiami. Badacz chciał sprawdzić, jak samochody mogą gnieść się po potrąceniu dużego zwierzęcia.
Każdego roku w Szwecji dochodzi do tysięcy wypadków drogowych z udziałem łosi. Średnio dziesięć z nich kończy się śmiercią kierowcy lub pasażerów. Gens powiedział w BBC News, że jest dumny ze swojej nagrody i w przyszłości zamierza skupić się na rozszerzeniu badań, które w rzeczywistości przeprowadził dekadę temu, jako element pracy magisterskiej.
- To z pewnością byłoby zabawne i intrygujące, aby ponownie odtworzyć moje procesy myślowe z tego czasu - powiedział. Jak dodał, do stworzenia manekina studiował wcześniej anatomię łosia, tak by odzwierciedlała nie tylko jego kształt i rozmiar, ale także zróżnicowaną gęstość na całym ciele. Ostatecznie manekin został skonstruowany z gumowych płyt o różnej grubości i podwieszony do ramy za pomocą linek. Samochody wjeżdżały w niego ze zróżnicowaną prędkością.
Sztuka i lewatywa
Ig Nobla w dziedzinie historii sztuki zdobyli dr Nicholas Hellmuth z Foundation for Latin American Anthropological Research oraz emerytowany etnofarmakolog dr Peter de Smet, który w swojej pracy doktorskiej z lat 80. XX wieku jako pierwszy zwrócił uwagę na rekreacyjną i rytualną rolą lewatywy. Lecznicze lewatywy stosowali już starożytni Egipcjanie. Zwykle sięgano po tę metodę w razie zaparcia. Jednak - sądząc po licznych wyobrażeniach osób wykonujących lewatywę na znalezionych w Meksyku i Gwatemali naczyniach Majów (VI i IX wiek), odurzająca lewatywa z alkoholu lub narkotycznych ziół mogła być sposobem na wniesienie w codzienność elementu baśniowości. Na prekolumbijskich garnkach uwieczniono ceremonie, podczas których przebrani za jaguary, jelenie lub małpy ludzie robią lewatywę sobie nawzajem lub sami sobie. Zdaniem Hellmutha podawanie alkoholu i narkotyków doodbytniczo było łatwiejsze niż doustnie i miało postać publicznego rytuału.
"Pomysł ten jest całkowicie sprzeczny z tradycyjnym poglądem, jakoby starożytni Majowie byli ludem kontemplacyjnym, który nie oddawał się rytualnej ekstazie" - czytamy w artykule z 1986 roku, który dr de Smet napisał z dr. Hellmuthem. Wówczas autorzy sugerowali, że jako halucynogen mogła być stosowana lilia wodna. Po aktualizacji badań z 2020 r., dr de Smet twierdzi, że najprawdopodobniej były to halucynogeny wytworzone z nasion powoju Ipomoea corymbosa lub z bielunia, trującej rośliny o białych kwiatach zwanej również "anielskimi trąbkami". Dr Hellmuth zauważa jednak, że lilia wodna jest kwiatem najczęściej przedstawianym w klasycznej sztuce Majów.
Fizyka kaczuszek
W kategorii fizyka nagrodzeni zostali badacze pod kierownictwem Franka Fisha, profesora biologii na West Chester University w Pensylwanii. W roku 1994 zmierzył zużycie tlenu przez pisklęta kaczki krzyżówki, a w roku 2021 wykorzystał model komputerowy i stwierdził, że podążając za matką kaczuszki "surfują" i wkładają w pływanie mniej wysiłku niż gdyby wypłynęły poza formację (w podobny sposób postępują kolarze trzymający się peletonu czy rowerzyści jadący w "aerodynamicznym cieniu" pojazdów). W przypadku kaczuszek najlepiej sprawdza się pływanie w formacji rombu lub w prostej linii, przy czym ostatnie kaczątko najmniej się wysila.
Ig Nobel wprawił profesora Fisha w zachwyt. - To jest coś, o czym zawsze marzyłem - wyznał naukowiec, którego motto brzmi: "Nie zajmujesz się nauką, jeśli się nie bawisz".
Za zrozumienie tekstów prawniczych
W kategorii literackiej zwyciężył Eric Martinez i jego koledzy. Opublikowali badania, w których przeanalizowali, co sprawia, że dokumenty prawne są tak trudne do zrozumienia. Otóż prawnicy - zdaniem naukowców - robią to specjalnie.
Aby uzyskać dane ilościowe, naukowcy przeanalizowali i porównali treść umów prawnych i innych dokumentów - od artykułów naukowych po artykuły prasowe - a następnie przyjrzeli się, jak dobrze ludzie je rozumieją. Jak się okazało, problemem nie była złożoność koncepcji, ale raczej "zaskakująco wysoki" odsetek trudnych do przetworzenia wyrażeń.
- Dokumenty prawne zawierały ponad dwa razy więcej klauzul osadzonych w zdaniach niż jakikolwiek inny tekst kontrolny, który analizowaliśmy - powiedział Martinez.
Rozumienie tekstów prawnych utrudnia również żargon, który można by łatwo zastąpić codziennymi wyrażeniami. Chodzi o łacińskie zwroty, takie jak "ab initio" ("od początku") czy "ex post facto" ("po"), "najemca i wynajmujący" zamiast "najemca i właściciel" oraz "dalej" zamiast "zanim".
- Słowa w dokumentach prawnych były ponad dwa razy bardziej niejasne niż słowa w artykułach "Wall Street Journal" i 25 procent bardziej niejasne niż słowa w artykułach w czasopismach akademickich - zauważył Martinez.
Na razie nieopublikowane badania z udziałem prawników wykazały, że owi eksperci wprawdzie lepiej rozumieli dokumenty prawne niż osoby niebędące prawnikami, wciąż jednak uważali, że język prawniczy jest trudniejszy do zrozumienia niż inne style pisania. Autorzy wykazali również, że język prawniczy nie zmienił się zbytnio na przestrzeni lat, a w niektórych przypadkach uległ pogorszeniu.
Randka w ciemno a tętno
Znacznie bardziej romantyczne wydają się badania za które przyznano Ig Nobla w dziedzinie kardiologii. Chodzi o monitorowanie parametrów fizjologicznych podczas randki w ciemno. "Uczestnicy nosili okulary śledzące oczy z wbudowanymi kamerami i urządzeniami do pomiaru sygnałów fizjologicznych, w tym tętna i przewodnictwa skóry" - czytamy w artykule autorstwa Eliski Prochazkovej z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Leiden w Holandii i jej współpracowników. "Odkryliśmy, że jawne sygnały, takie jak uśmiech, śmiech, spojrzenie lub naśladowanie tych sygnałów, nie były znacząco związane z atrakcyjnością" - wskazali naukowcy. Na to, że ktoś się podoba wskazywały natomiast zsynchronizowane tętno i zmiany przewodnictwa elektrycznego skóry, które wskazują na odczuwanie emocji - trudno na nie wpływać i nie zdajemy sobie z nich sprawy.
Inni zwycięzcy
Z kolei pokojową nagrodę Ig Nobla otrzymał Junhui Wu i jego współpracownicy. Opracowali oni model matematyczny, który określa, kiedy plotkarze kłamią, a kiedy mówią prawdę. Otóż kłamstwa mają pomagać sojusznikom, a szkodzić konkurentom - w każdym przypadku jest to korzystne dla plotkarza. Problemy pojawiają się przy plotkowaniu o przyjaciołach w gronie przyjaciół - na kim plotkarzowi zależy najbardziej?
Nagrodę w dziedzinie biologii otrzymali Solimary García-Hernández i Glauco Machado, za zbadanie, czy i jak zaparcia wpływają na perspektywy godowe u skorpionów. Aby uciec przed drapieżnikiem, skorpiony mogą oderwać część ciała - to zjawisko zwane autotomią. "Jednak kiedy tracą ogon, tracą również końcową część przewodu pokarmowego, co prowadzi do zaparć i ostatecznie do śmierci" - napisali autorzy w czasopiśmie "Integrated Zoology". Jak dodali, "długoterminowy spadek sprawności lokomotorycznej samców poddanych autotomii może utrudniać wyszukiwanie partnerów"
Przodujący w dziedzinie inżynierii Japończycy: Gen Matsuzaki, Kazuo Ohuchi, Masaru Uehara, Yoshiyuki Ueno i Goro Imura nie dali sobie wydrzeć inżynieryjnego Ig Nobla, zwłaszcza że dotyczył najlepszego układu palców na pokrętłach (praca z roku 1999).
Ciekawy wkład w dziedzinę ekonomii wnieśli Włosi - Alessandro Pluchino, Alessio Emanuele Biondo i Andrea Rapisarda matematycznie dowiedli, dlaczego sukces częściej odnoszą nie osoby najbardziej utalentowane, ale mające najwięcej szczęścia. To już drugi Ig Nobel, jakiego otrzymali Pluchino i Rapisarda - w roku 2010 wraz z Cesare Garofalo mieli szczęście otrzymać Ig Nobla w dziedzinie zarządzania, dowodząc, że awansowanie przypadkowych osób zwiększa efektywność działania organizacji.
Źródło: BBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock