Planeta, która "nie powinna istnieć", została odkryta 520 lat świetlnych od Ziemi. Halla krąży w niewielkiej odległości od czerwonego giganta, który powinien już dawno ją pochłonąć i całkowicie spalić. Naukowcy znaleźli jednak potencjalne wyjaśnienia jej istnienia.
Kiedy Słońce osiągnie koniec swojego życia, zacznie się rozszerzać, aż w końcu zamieni się w czerwonego giganta - gwiazdę tak ogromną, że może nawet pochłonąć Ziemię. Podobna zagłada czeka wiele planet w innych układach gwiezdnych, ale nie wszystkie. Naukowcy z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Hawajskiego odkryli planetę, która prawdopodobnie przetrwała ten apokaliptyczny proces.
Niezwykły ocalały
Planeta 8 Ursae Minoris b, zwana także Halla, została odkryta w 2015 roku. To ciało niebieskie podobne do Jowisza, które krąży dookoła czerwonego olbrzyma Baekdu (8 Ursae Minoris) w odległości zaledwie połowy odległości dzielącej Ziemię od Słońca. Jeden rok na Halli trwa zaledwie 93 ziemskich dni. Układ ten znajduje się 520 lat świetlnych od Ziemi.
Obserwacje gwiazdy macierzystej pokazały, że znajduje się ona na skraju śmierci - wyczerpała swój zapas wodoru i rozpoczęła etap spalania helu. Gdy czerwone olbrzymy wchodzą w tę fazę, za nimi jest już pierwszy epizod "rozrośnięcia". Zgodnie z wyliczeniami, Baekdu miała wtedy promień znacznie większy niż odległość dzieląca ją od planety. To zmusiło naukowców do zastanowienia się, w jaki sposób ciało niebieskie uniknęło spalenia.
- Pochłonięcie planety ma katastrofalne konsekwencje dla planety, dla samej gwiazdy lub dla obu ciał. Fakt, że Halla zdołała przetrwać w sąsiedztwie płonącego giganta, który mógł ją pochłonąć, pokazuje, że ocalenie planety jest niezwykłe - powiedział Marc Hon, główny autor badania. Jak dodał, czyni to z Halli "niemożliwą planetę".
Sekret przetrwania
Halla na pierwszy rzut oka przypomina "gorące Jowisze" - gazowe olbrzymy, które powstały daleko od swoich gwiazd i stopniowo migrowały coraz bliżej. Naukowcy wyjaśniają, że ta hipoteza jest mało prawdopodobna, ponieważ Baekdu ewoluuje zbyt szybko i gwałtownie, by zapewnić przetrwanie temu obiektowi.
Inną teorią dotyczącą przetrwania planety jest to, że nigdy nie stanęła w obliczu niebezpieczeństwa. Baekdu mogła być pierwotnie dwiema gwiazdami, a Halla krążyła dookoła nich, niczym Tatooine z "Gwiezdnych Wojen". Gdy jedna z gwiazd zaczęła powiększać swoją objętość, napotkała na swojej drodze drugą, a ich połączenie uniemożliwiło nadmierne rozrośnięcie się obiektu.
Halla może być również gwiezdnym noworodkiem. Według tej hipotezy gwałtowne zderzenie dwóch gwiazd, które ostatecznie utworzyły Baekdu, wytworzyło chmurę materii, pośród której uformowała się planeta "drugiej generacji".
To pierwsza znana nam planeta znajdująca się w pobliżu gwiazdy spalającej hel. Ostateczny los tych ciał niebieskich jest jeszcze niepewny, ale naukowcy mają nadzieję, że uda im się odkryć, czy rzeczywiście możliwe jest przetrwanie tego apokaliptycznego procesu.
Źródło: W. M. Keck Observatory, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nazarii_Neshcherenskyi/Shutterstock (zdjęcie ilustracyjne)