Dziura ozonowa nad Antarktydą ponownie urosła do olbrzymich rozmiarów. Jak pokazują dane satelitarne, w tym roku ubytek warstwy ozonowej osiągnął powierzchnię 26 milionów kilometrów kwadratowych. Przyczyną tak sporego ubytku ozonu może być jednak w pełni naturalne zjawisko.
Warstwa ozonowa to część atmosfery na wysokości od 15 do 30 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, w której występuje wysokie stężenie ozonu. Jest ona niezbędna do przetrwania życia na Ziemi, ponieważ blokuje nadmiar szkodliwego promieniowania ultrafioletowego (UV) ze Słońca. Nad biegunami w okresach zimowych cyklicznie tworzą się jej ubytki, a ten zarejestrowany w 2023 roku nad Antarktydą okazał się naprawdę ogromny.
Gigantyczna erupcja
Według Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), która monitoruje stan warstwy ozonowej za pomocą satelity Copernicus Sentinel-5P, tegoroczna dziura ozonowa nad Antarktydą osiągnęła swój maksymalny rozmiar 16 września - wyniósł on 26 milionów kilometrów kwadratowych. Jest to obszar porównywalny z powierzchnią całej Ameryki Północnej i około dwa razy większy niż sama Antarktyda.
- Dziura ozonowa z 2023 roku pojawiła się wcześnie i gwałtownie rosła od połowy sierpnia - powiedziała w oświadczeniu Antje Inness, badaczka z Europejskiego Centrum Prognoz Średnioterminowych. Jak dodała, jest to "jedna z największych dziur ozonowych w historii".
Co jest przyczyną powstania ogromnej luki? Według naukowców w jej powstaniu udział miała erupcja wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai w styczniu 2022 roku. Do górnych części atmosfery zostało wtedy wyrzucone 50 milionów ton wody, powodując wzrost ilości wody atmosferycznej o 10 procent. Zaniepokoiło to niektórych badaczy, którzy ostrzegali, że dodatkowa porcja pary wodnej może destabilizować warstwę ozonową poprzez rozpadanie się na drobne cząsteczki, które reagują z ozonem. Jak wyjaśniła jednak Inness, potrzebne są dalsze badania, aby potwierdzić ten związek.
Dlaczego widzimy efekty wybuchu wulkanu z opóźnieniem? Para wodna dość późno dotarła nad Antarktydę, już po zakończeniu zimy na biegunie południowym. Para wodna zwiększa również prawdopodobieństwo zimowego tworzenia się polarnych chmur stratosferycznych - błyszczących obłoków, które uszczuplają zasoby ozonu.
Lodówki i El Nino
Dziury ozonowe nad biegunami wykazują naturalną zmienność, która również może odgrywać rolę w tegorocznym gigantycznym ubytku. W 2019 roku ubytek nad Antarktydą był rekordowo mały, a to ze względu na wyjątkowo wysokie temperatury, które zapobiegły tworzeniu się polarnych chmur stratosferycznych. W latach 2020-2022, gdy temperatura spadła, dziura ozonowa powiększała się z roku na rok. Na zmianę temperatur w okolicach biegunów mogła mieć wpływ również anomalia termiczna El Nino, ale jej wpływ na dziurę ozonową nie został jeszcze dokładnie zbadany.
W połowie lat 80. ubiegłego wieku naukowcy odkryli, że w warstwie ozonowej nad regionami polarnymi Ziemi pojawiają się duże ubytki. Przyczyną tych "dziur" okazały się freony (CFC), substancje chemiczne stosowane wówczas do produkcji lodówek, opakowań i aerozoli. Jak się okazało, reagują one z ozonem atmosferycznym, doprowadzając do zmniejszenia jego stężenia. Gdy zakazano stosowania CFC, warstwa ozonowa zaczęła powoli się odbudowywać, a poziom ozonu - wracać do normy.
Chociaż obecna dziura ozonowa jest jedną z największych w historii, naukowcy z ESA uspokoili, ze nie ma powodu do paniki. Objęty nią obszar jest w dużej mierze niezamieszkany, a ubytek powinien naprawić się w ciągu kilku miesięcy. Jeśli poziomy CFC na świecie pozostaną niskie, warstwa ozonowa powinna zostać w pełni wyleczona do 2050 roku.
Źródło: ESA, LiveScience
Źródło zdjęcia głównego: Copernicus Sentinel-5P/DLR