Brytyjscy naukowcy dostrzegli specyficzne zachowanie w układzie ASASSN-21qj. Przez kilka lat jaśniał zaskakującym blaskiem, by następnie znacząco przygasnąć. Zdaniem ekspertów, w układzie doszło do zderzenia dwóch lodowych planet, a następnie rozproszenia ich szczątków.
Astronomom udało się dostrzec oddalone o 3,6 tysiąca lat świetlnych pozostałości powstałe po zderzeniu dwóch ogromnych lodowych planet, które jeszcze "niedawno" krążyły wokół gwiazdy podobnej do Słońca.
Chmurę pyłu, która przecięła macierzystą gwiazdę układu - oznaczoną jako ASASSN-21qj - przez co obiekt zdawał się przygasnąć. Astronom, który odkrył to zjawisko poinformował, że odnotował dziwny strumień światła, który podwoił intensywność w świetle czerwonym. Trzy lata później jasna łuna zniknęła.
- Gwiazda rozjaśniła się w podczerwieni ponad tysiąc dni przed zanikiem światła optycznego. Wtedy wiedziałem, że to niezwykłe wydarzenie - przekazał Matthew Kenworthy z Uniwersytetu w Lejdzie (Holandia), który współprowadził obserwacje. - Szczerze mówiąc, ta obserwacja była dla mnie całkowitym zaskoczeniem - dodał.
Obserwacje ASASSN-21qj trwały kilka lat. W tym czasie jasność gwiazdy ulegała zmianom. W środę w czasopiśmie "Nature" ukazały się wyniki ich badań.
Zderzenie planet
Zdaniem zespołu, podwojenie jasności całego układu, przed jego "wygaszeniem", było związane z kolizją planet. Przeprowadzili więc symulację, modelując początkowe zderzenie, a następnie rozproszenie cząstek wyrzuconych w wyniku zderzenia.
Dzięki symulacji zespół mógł określić, w jaki sposób chmura odłamków rozprzestrzeniła się od miejsca zderzenia, potrzebując trzech lat na dotarcie do gwiazdy ASASSN-21qj.
- Nasze obliczenia i modele komputerowe wskazują, że temperatura i rozmiar materiału, a także czas trwania blasku, są zgodne z kolizją dwóch lodowych, gigantycznych planet - wyjaśnił współautor Simon Lock, badacz z Uniwersytetu w Bristolu.
Określenie temperatury pozostałości zderzenia pomogło również zespołowi zwizualizować, jak wyglądałaby poświata w podczerwieni, wytworzona przez to gwałtowne wydarzenie. Emisję pasującą do tego profilu wykryła sonda kosmiczna NASA Near-Earth Object Wide-field Infrared Survey Explorer (NEOWISE), która obserwuje asteroidy i komety w naszym Układzie Słonecznym.
Chcą wiedzieć, co stanie się dalej
Badacze podali, że to jeszcze nie koniec obserwacji ASASSN-21qj i szczątków jej dwóch planet. Zamierzają badać sytuację w najbliższych latach, jednak spodziewają się, że chmura gruzu rozprzestrzeni się wzdłuż orbity zniszczonych planet. Być może spróbują wykorzystać Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba lub inne instrumenty, by uchwycić światło rozproszone przez tę chmurę pyłu.
- Obserwowanie dalszego rozwoju sytuacji będzie fascynujące. Ostatecznie masa materiału wokół pozostałości może skondensować się, tworząc grupę księżyców, które będą krążyć wokół nowej planety - podsumowała współautorka badania Zoe Leinhardt, profesor nadzwyczajny astrofizyki na Uniwersytecie w Bristolu.
Źródło: livescience.com
Źródło zdjęcia głównego: Mark Garlick