Afgańczycy z prowincji Helmand rozpoczynają żniwa. Kwiecień to miesiąc zbioru soku mlecznego z niedojrzałych makówek. Kryzys ekonomiczny zmusił mieszkańców wiosek do powrotu do uprawy tej rośliny, z której potem produkowane jest opium i heroina.
Afganistan jest czołowym producentem opium, dostarcza na rynek 90 proc. światowych upraw. Z kolei z opium wytwarzana jest heroina, która nabija kieszenie rebeliantów nadzorujących uprawy maku kwotą 100 mln dolarów rocznie. Kolejne miliardy zarabiają handlarze.
Afgańczcy od kilku lat zachęcani są do nie wysiewania maku, który jest stosunowo łatawy w uprawie. Mimo finansowej pomocy z zagranicy (subsydiów i darmowych nawozów), Afgańczycy decydują się na nielegalną uprawę.
"Mak przynosi dobre pieniądze"
- Jesteśmy najbiedniejszymi ludźmi tutaj. Jeśli nie będziemy uprawiać maku, nie będziemy mogli wyżywić siebie i naszych rodzin. Próbowaliśmy siać kukurydzę i pszenicę, ale one są zbyt tanie. Nie przynoszą dochodu, mak przynosi dobre pieniądze - wyjaśnił Faiz Mohammad, rolnik uprawiający mak.
Afgańscy rolnicy utrzymują, że nie mają żadnych powiązań z przemytnikami narkotyków, jedynie kupują od nich towar. - Kiedy kończymy zbiory, po prostu sprzedajemy im sok - powiedział inny rolnik, Hayatullah Khan. Afgańczycy dodają, że to zwykła wymiana handlowa, a mak uprawiają, bo ma to ekonomiczny sens.
Inne zdanie mają afgańskie władze, które twierdzą, że talibowie zachęcają farmerów do uprawania maku, opłacają ich, a uzyskane pieniądze przeznaczają na wojnę z siłami rządowymi w prowincji.
Nie wspomagają talibów
- Talibowie nie mają tutaj żadnych wpływów. Rolnicy na własną rękę uprawiają mak, bo w porównaniu do cen pszenicy zarabiają na nim o wiele wiecej - tłumaczy Haji Abdullah.
Cztery kilogramy zboża kosztują ok. 100 afgani, czyli niecałe 2 dolary. Dla porównania za mak rolnik dostanie 2000-5000 afgani, czyli od 38 do 95 dolarów. - Wszystko robią ze względu na zysk, różnicę w cenach widać gołym okiem - przekonuje Abdullah.
Autor: pk/mj / Źródło: Reuters TV