W wyniku pożarów, które trawią Australię, zginęło 27 osób. Szacuje się, że ogień zabił około miliarda zwierząt. Wybuchają nowe ogniska, obowiązują kolejne nakazy o masowych ewakuacjach. Pomóc mogłyby intensywne opady deszczu, a te nie nadejdą w ciągu kolejnych miesięcy - przewiduje krajowa agencja meteorologiczna.
Nieustające pożary w Australii zabiły już 27 osób. Uniwersytet w Sydney szacuje, że zginął nawet miliard zwierząt. Ogień strawił ponad 10,3 miliona hektarów terenu. To obszar porównywalny z Koreą Południową.
Wybuchają kolejne pożary. W niebezpieczeństwie wciąż są przede wszystkim mieszkańcy najbardziej zaludnionej, południowo-wschodniej części kraju. Władze Nowej Południowej Walii poinformowały mieszkańców, aby spodziewali się pogorszenia warunków pogodowych w piątek. Obowiązują ponowne nakazy masowych ewakuacji. Ogień zniszczył tam już 1870 domów.
"Dokąd mamy się ewakuować?"
Komunikat dotyczący zagrożenia w stanie Wiktoria wydany tydzień temu został przedłużony o kolejne dwa dni. Osobom znajdującym się w strefach niebezpieczeństwa nakazano ich opuszczenie. Dotyczy to między innymi ludzi przebywających w nadmorskim mieście Mallacoota. Ucieczkę zalecono osobom, które kilka dni spędziły na plaży. - Dokąd mamy się ewakuować? - pytał jeden z mieszkańców. W mieście skończyła się benzyna, większość osób porusza się na rowerach.
- Ogień niewątpliwie cały czas jest niespokojny, wciąż się rozprzestrzenia i stanowi zagrożenie dla naszych społeczności - powiedziała minister ds. ratowniczych w Wiktorii Lisa Neville.
W czwartek ewakuowana została część Wyspy Kangura w pobliżu Adelajdy, którą ogień zdewastował na jednej trzeciej powierzchni.
Niepokojące prognozy
Jak ostrzegają władze Australii, pożary podsycane wysoką temperaturą i towarzyszącym jej silnym wiatrem oraz trzyletnią suszą nie skończą się, dopóki w kraju nie spadną obfite opady deszczu. Według krajowej agencji meteorologicznej (BOM) w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie należy spodziewać się intensywnych opadów deszczu, które wpłyną znacząco na poprawę dramatycznej sytuacji.
2019 rok w Australii okazał się najcieplejszym i najsuchszym w historii pomiarów.
Około 100 strażaków ze Stanów Zjednoczonych i Kanady pomaga w gaszeniu ognia. Kolejnych 140 ma przybyć w ciągu następnych tygodni. Malezja zaoferowała wysłanie 65 strażaków i ratowników. Gotowa do pomocy jest również Polska.
Jak podaje Copernicus, program obserwacji Ziemi realizowany przez Komisję Europejską, pożary wyemitowały do atmosfery 400 megaton dwutlenku węgla. Dym unoszący się z pożarów dotarł do Ameryki Południowej. Według Światowej Organizacji Meteorologicznej mógł pojawić się nawet nad Antarktydą.
Autor: ps/aw / Źródło: Reuters