Tysiące osób z Wyspy Południowej uciekają ze swoich domów w obawie przed powodziami. Przyczyną są wyjątkowo silne opady deszczu. Meteorolodzy prognozują, że padać będzie jeszcze w poniedziałek.
W związku z zagrożeniem powodziowym w regionie Canterbury na Wyspie Południowej władze przystąpiły do ewakuacji części mieszkańców. Trwa ona już w dystryktach Timaru i Ashburton. Połowa mieszkańców miasta Ashburton może być objęta przymusem opuszczenia domów.
Jak zapewnił Neil Brown, burmistrz 35-tysięcznego Ashburton, lokalne władze są przygotowane na taką ewentualność. Jak informują lokalne media, w pierwszej kolejności będą ewakuowani mieszkańcy domów położonych w pobliżu rzeki Ashburton, która przekroczyła stany alarmowe.
Jeden z mieszkańców został porwany przez wodę. Do akcji ratunkowej konieczne było wykorzystanie helikoptera.
Czerwone alerty
Pogoda jest wyjątkowo groźna. Już teraz wiele pojazdów i budynków stoi zalanych wodą. Wraz z intensywnymi opadami pojawił się także silny wiatr.
W regionie Centerbury liczącym 540 tysięcy mieszkańców zagrożone są w sumie trzy tysiące domów - ocenił minister ds. imigracji, który pełni aktualnie obowiązki ministra ds. zarządzania kryzysowego Kris Faafoi w swym niedzielnym wystąpieniu telewizyjnym.
- Uważnie obserwujemy rozwój sytuacji i będziemy reagować stosownie do zagrożeń - zapewnił.
Nowozelandzka służba meteorologiczna MetService wydała w niedzielę ostrzeżenie nie tylko dla całego regionu Canterbury podnosząc poziom alarmu do najwyższego w skali koloru czerwonego, ale też innych obszarów na Wyspie Południowej. Według prognoz ulewne deszcze będą padać przez całą niedzielę i w poniedziałek.
W regionie Centerbury liczącym 540 tysięcy mieszkańców zagrożonych jest w sumie 3 tysiące domów - ocenił minister ds. imigracji, który pełni aktualnie obowiązki ministra ds. zarządzania kryzysowego Kris Faafoi w swym niedzielnym wystąpieniu telewizyjnym.
- Uważnie obserwujemy rozwój sytuacji i będziemy reagować stosownie do zagrożeń - zapewnił.
Autor: kw / Źródło: PAP, Reuters