Są badania, które wykazują, że hydroksychlorochina, stosowana jako potencjalne lekarstwo na COVID-19, nie daje skutecznych rezultatów, a wręcz może szkodzić. Dlatego też Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała, że wstrzymała badania nad skutecznością tego środka.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła w poniedziałek decyzję o zawieszeniu badań nad hydroksychlorochiną, jako potencjalną substancją służącą do leczenia COVID-19. Agencja argumentowała postanowienie obawami dotyczącymi bezpieczeństwa życia i zdrowia pacjentów.
Decyzja była poparta ostatnimi badaniami, które wykazały, że substancja nie tylko nie daje żadnych korzyści w leczeniu zakażenia, lecz także może wpływać na pogorszenie samopoczucia chorych. W niektórych przypadkach miała także przyczyniać się do większej śmiertelności. W analizie, która wykazała nieprawidłowości, przypatrzono się 96 tysiącom pacjentom z koronawirusem z różnych kontynentów. Prawie 15 tysięcy z nich przyjmowało hydroksychlorochinę samodzielnie lub z antybiotykiem.
Szczegóły badania
Analiza wykazała, że pacjenci przyjmujący lek byli bardziej narażeni na śmierć w szpitalu i wystąpienie powikłań związanych z rytmem serca niż pacjenci, którzy nie przyjmowali środka. Śmiertelność w grupie zażywających hydroksychlorochinę wyniosła 18 procent. U osób przyjmujących chlorochinę było to 16,4 procent, a u stosujących inne metody leczenia 9 procent. U chorych leczonych hydroksychlorochiną lub chlorochiną w połączeniu z antybiotykami stwierdzono jeszcze większą śmiertelność.
Wątpliwości co do działania leku przeciwko COVID-19 pojawiły się już jakiś czas temu. WHO, która prowadzi badania kliniczne różnych leków, aby ocenić, które z nich mogą być korzystne w leczeniu nowej choroby, od tygodni wyrażała zaniepokojenie doniesieniami o hydroksychlorochinie.
Hydroksychlorochina jest zarejestrowana jako lek przeciwmalaryczny. Sprawdza się także w leczeniu tocznia lub artretyzmu, ale żadne badania nie wykazały jej skuteczności w walce z koronawirusem.
Jednym z największych promotorów leku był Donald Trump. Jak ogłosił, zażywał lekarstwo w ramach nabrania odporności na potencjalne zakażenie koronawirusem, pomimo ostrzeżeń od urzędników publicznej służby zdrowia, że może on powodować problemy z sercem.
Autor: kw/map / Źródło: BBC