Pożary buszu na dobre rozszalały się w północno-wschodniej Australii. Część z nich została wywołana umyślnie. Na zdjęciach zrobionych przez należącego do NASA satelitę MODIS widać, jak zarówno planowane, jak i nieplanowane pożary trawią Terytorium Północne i Queensland.
Pożary buszów to powszechne, naturalne klęski, które nawiedzają Australię podczas chłodnych i suchych miesięcy sezonu zimowego. Australijskie Biuro Meteorologiczne ostrzegło, że ten sezon zimowy może być wyjątkowo niebezpieczny. W ciągu bardzo wilgotnego lata odnotowano spory wzrost roślinności. Zimą te połacie zieleni wyschły, stanowiąc doskonałą pożywkę dla ognia.
Zazwyczaj odpowiadają za nie ludzie
Najczęstszym powodem, przez który pożary wybuchają w tym regionie, jest ludzka aktywność - przypadkowe zapłony, umyślne podpalenia czy wypalanie roślinności w celu zarządzania ziemią orną.
Charakter profilaktyczny
W Australii wypalanie traw może też mieć charakter przeciwpożarowej profilaktyki. W najbardziej zagrożonych spłonięciem miejscach, pozbywając się pożywki dla ognia, ogranicza się rozmiar zniszczeń.
W tym roku takich podpaleń było już 350, w ich wyniku spłonęło 400 tys. hektarów ziemi.
Autor: map//aq / Źródło: NASA