W Afryce miały być bezpieczne. Uratowane z cyrku lwy zabite

Jose i Liso zostały uratowane z cyrku w Ameryce Południowej
Farma Emoya Big Cat Sanctuary w Afryce Południowej
Źródło: TVN Meteo
W afrykańskim, pilne strzeżonym parku miały spokojnie dożyć swoich dni. Tymczasem dwa lwy, uratowane w ubiegłym roku z cyrku, spotkał tragiczny los. Zwierzęta padły ofiarą kłusowników.

Organizacja Animal Defenders International (ADI) uratowała w ubiegłym roku 33 lwy z cyrków w Kolumbii i Peru. Zwierzęta przetransportowano do Republiki Południowej Afryki, na farmę Emoya Big Cat Sanctuary, która znajduje się w prowincji Limpopo na północy kraju.

Śmierć przez rytuały religijne

Dwa uratowane wtedy lwy, Jose i Liso, zginęły w ubiegłym tygodniu z rąk kłusowników, którzy najprawdopodobniej włamali się do parku. Jak podaje BBC, zwierzętom odcięto łby, ogony i łapy, w związku z tym podejrzewa się, że mogły zostać zabite w celach rytualnych.

Sprawa jest obecnie badana przez miejscową policję i jednostki zajmujące się walką z kłusownictwem.

Szefowa ADI Jan Creamer powiedziała, że wiadomość zabiciu zwierząt "złamała jej serce".

"Jose i Liso doświadczyły strasznych rzeczy, w Afryce miały dostać nowe życie" - podała organizacja w oświadczeniu.

Ciężkie życie w cyrku

W komunikacie podano, że Jose cierpiał z powodu uszkodzeń mózgu, spowodowanych przez liczne uderzenia w głowę w cyrku.

Lwy żyły na farmie Emoya Big Cat Sanctuary o powierzchni pięciu tysięcy hektarów.

Organizacja ADI umieszcza lwy w takich rezerwatach w Południowej Afryce od 21 lat. Jednak tak tragiczny incydent wydarzył się po raz pierwszy. Jak podaje portal amerykańskiej telewizji ABC, w rezerwacie zwiększono ochronę - miejsce jest chronione przez 24 godziny na dobę, także przez uzbrojone patrole.

Autor: AP/ja / Źródło: bbc.com, ABC News, tvnmeteo

Czytaj także: