Opady deszczu, jakie pojawiły się w tym tygodniu w Australii, przyniosły ulgę zmęczonym strażakom i mieszkańcom objętych ogniem terenów. Nie są one jednak wystarczające, aby ugasić wszystkie pożary. - Trzymamy kciuki, żeby opady trwały kilka najbliższych dni - mówią strażacy z Nowej Południowej Walii.
Australia od miesięcy walczy z pożarami, w których zginęło 29 osób i około miliarda zwierząt. Płomienie zniszczyły ponad 2500 domów.
W Wiktorii, Nowej Południowej Walii i Queensland - stanach dotkniętych przez najpoważniejsze pożary - w tym tygodniu spadł długo oczekiwany deszcz. Jak twierdzą strażacy, to duże ułatwienie w walce z pożarami, jednak opady nie ugaszą wszystkich ognisk.
- Trzymamy kciuki, żeby padało przez kilka najbliższych dni - mówią strażacy z Nowej Południowej Walii.
Według prognoz australijskiego Biura Meteorologicznego (BOM), niektóre regiony Nowej Południowej Walii i Queensland nadal będą doświadczać burz z intensywnymi opadami.
- Ostatnie opady były wręcz fantastyczne - powiedział Sam White hodowca bydła z miasta Guyra.
Deszcz niesie też zagrożenie
Ostatnie opady niosą ze sobą jednak pewne niebezpieczeństwo. Istnieje ryzyko, że spalona ziemia nie przyjmie dostaw wody, przez co pojawią się powodzie błyskawiczne. To z kolei może powodować zawalanie się drzew, które poważnie ucierpiały podczas pożarów. Już teraz w niektórych regionach pojawiły się powodzie. W jednym z parków dzikiej przyrody pracownicy musieli uratować koale od wody powodziowej i pływających w niej krokodyli.
Ulewy pomogły nieco oczyścić zadymione powietrze w Australii, ale wciąż w Sydney, Canaberze i Melbourne stan powietrza jest fatalny. Dym z australijskich pożarów był śledzony przez satelity NASA. Jak pokazano w tym tygodniu, zdążył już okrążyć Ziemię.
Ponad 17 milionów hektarów
Pożary buszu, które przez długie tygodnie pustoszyły Australię, spowodowały poważne szkody zarówno dla środowiska, jak i dla mieszkańców. W kraju znacznie zmienił się krajobraz - pnie drzew zwęglił ogień, a niegdyś zielona roślinność stała się czerwono-brązowa.
W mocno zniszczonych miastach Buxton i Balmoral wciąż zalegają spalone pojazdy. Znaczne straty odnotowano także w transporcie, zarówno kolejowym, jak i infrastrukturze drogowej oraz energetyce.
Według wstępnych wyliczeń na obecny sezon pożarowy, ogień w Australii Południowej objął zasięgiem 10,7 miliona hektarów. W danych nie zostały jednak zawarte zniszczenia w Terytorium Północnym, gdzie od sierpnia spłonęło niemal 7 milionów hektarów terenu.
Według prognoz BOM Australia będzie musiała poczekać do marca na wystarczająco obfite deszcze, które przyniosą trwałą ulgę od suchej i wietrznej pogody, podsycającej pożary buszu.
Autor: kw/aw / Źródło: Reuters, 9news.com.au