Po dwóch dniach nieprzerwanego deszczu na greckiej wyspie Simi poziom morza niebezpiecznie się podniósł. Woda płynąca ulicami porywała samochody i wdzierała się do domów.
Grecja ogłosiła stan zagrożenia w związku z ulewnym deszczem i powodziami, które w poniedziałek zagroziły mieszkańcom wyspy Simi. Zagrożenie było jak najbardziej realne: wartkie potoki wody porywają samochody i wdzierają się do domów. Część pojazdów została zmieciona przez wodę wprost do morza.
Nurkując po ludzi
- Gdy wreszcie na niebie zaświeciło słońce, naszym oczom ukazała się skala zniszczeń uczynionych przez złe warunki pogodowe - oświadczyło Ministerstwo Żeglugi we wtorek.
Do pomocy zgłosili się wolontariusze oraz wyznaczeni do zadania żołnierze. Mieli udrożnić drogi na wyspach oraz zapewnić niezbędną pomoc zagrożonym mieszkańcom. Specjalne zespoły nurków upewniają się, czy w zatopionych samochodach nie zostali uwięzieni ludzie.
Po sztormie, który przetoczył się przez Morze Egejskie w weekend, liczne wysepki zmagają się ze skutkami ulewy. W sobotę brytyjski turysta utonął na wyspie Korfu, gdy woda porwała jego samochód.
Autor: sj/aw / Źródło: Reuters