Najpierw uderzenie meteoroidu, a potem czerwona lawina, dwustukrotnie większa, niż średnica samego krateru - tak wyglądają marsjańskie realia, których możemy być świadkami dzięki kosmicznie dobremu instrumentowi.
Dryfujący w kosmosie instrument HiRISE (High Resolution Imaging Science Experiment) to najpotężniejszy istniejący aparat, którego obiektyw skierowany jest w stronę Marsa. Jest tak dokładny, że mimo setek kilometrów dzielących go od Czerwonej Planety, pozwala na wykonanie zdjęcia, na którym możliwe byłoby rozpoznanie marki samochodu zaparkowanego na powierzchni Marsa.
I choć samochodów tam jeszcze nie zobaczymy, nawet pomimo wystrzelenia jednego z nich w kosmos, to HiRISE zdołał zarejestrować pięciometrowy krater, który wywołał potężną lawinę, rozciągającą się na odległość dwustukrotnie większą niż on sam.
A to było tak
Około dziesięciu lat temu fragment Marsa został zbombardowany przez meteoroid, który eksplodował. W następstwie doszło do destabilizacji marsjańskiego pyłu, który leniwie - bo prawie trzykrotnie wolniej, niż miałoby to miejsce na Ziemi - podążył w dół, docierając aż kilometr dalej.
Pozostałość po tym zdarzeniu została zarejestrowana w zeszłym tygodniu przez HiRISE:
Na zdjęciu wykonanym w podczerwieni z pięciometrowego krateru wyraźnie widoczna jest długa ciemna smuga. Jest to obszar o mniejszej ilości pyłu w stosunku do jaśniejszego, czerwonawego otoczenia. I - choć uderzenie i eksplozja miały miejsce dekadę temu - pozostałość po tym wydarzeniu jest wciąż wyraźna. Smugę będzie można obserwować jeszcze przez kolejne dziesięciolecia, do momentu, aż zostanie pokryta przez spadający z nieba marsjański pył.
Autor: anw,amm/aw / Źródło: NASA
Źródło zdjęcia głównego: NASA