Trzęsienie ziemi o sile 9 st. w skali Richtera, które 11 marca 2011 roku nawiedziło Japonię, spowodowało gigantyczną falę tsunami, która dosłownie "zmyła" północno-wschodnie wybrzeże Japonii. Zobaczcie na zdjęciach ujścia rzeki Kitakama w zatoce Oppa, jak okolica zmieniła się w ciągu zaledwie roku.
Hipocentrum trzęsienia (czwartego pod względem siły od 1900 roku) znalazło się pod dnem Pacyfiku, około 130 km od Sendai w regionie Tohoku na wyspie Honsiu.
Do trzęsienia doszło o godz. 14.46 czasu lokalnego. W ciągu 20 minut gigantyczne fale zaczęły zalewać Honsiu. Sytuacja była naprawdę trudna - północno-wschodnie wybrzeże słynie z wąskich zatok i zatoczek, które powstały w wyniku zalewania doliny rzecznej przez morze.
Niebezpieczne zatoczki
Zatoczki stały się naturalną pułapką - kumulowały się w nich raz po raz nadchodzące fale. Spiętrzona woda wędrowała w głąb lądu, a potem rozlewała się wzdłuż koryta rzeki. Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Tohoku sugerują, że fale tsunami przemierzyły prawie 50 kilometrów w górę rzeki Kitakama.
Tak zmieniło się ujście rzeki
W ostatnich dniach NASA prezentuje cykl zdjęć satelitarnych, na których możemy zobaczyć, jak tsunami zmieniło krajobraz różnych części wybrzeża.
Jednym z obrazów jest ujście rzeki Kitakama w zatoce Oppa w regionie Tohoku i jak sytuacja przedstawiała się niemalże rok po tragedii. Pierwsze ze zdjęć przedstawia ujście rzeki 21 lutego 2011 roku, a więc na około trzy tygodnie przed trzęsieniem ziemi:
Kolejne - to już obraz podtopionych okolic zatoki Oppa. Widać na nim, jak szerokie połacie wody powodziowej pokrywają północne i południowe brzegi rzeki, a osad zagarnięty przez tsunami wypełnia jej ujście. Zauważymy także, że pola uprawne w wioseczce Nagatsura zostały kompletnie zalane:
Na ostatnim zdjęciu, wykonanym 16 stycznia 2011 roku, widać, że w ciągu prawie roku wody zdążyły opaść, rzeka wróciła do swojego koryta, a położone wzdłuż niej pola uprawne wyschły.
Nie da się ukryć jednak, że w krajobrazie zaszły nieodwracalne zmiany - ujście rzeki się poszerzyło, a woda z zatoki Oppa, zalewając ląd, pozostawiła jedynie wąski pas ziemi i utworzyła małe wysepki:
Nie tylko zatoka Oppa
Położone również na północno-wschodnim wybrzeżu Japonii miasteczko Rikuzentakata było malowniczą miejscowością z lasem sosnowym i piaszczystą plażą. Do 11 marca 2011 roku. Tsunami doszczętnie zniszczyło niemal wszystko w promieniu kilku kilometrów.
Miasteczko nad zatoką Hirota liczyło 23 tys. mieszkańców. Po przejściu tsunami z 11 marca pozostał tylko gruz i kilka wyższych budynków. Ogrom zniszczenia pokazuje zdjęcie satelitarne zrobione trzy dni po katastrofie.
Było 60 tys. drzew. Zostało jedno
Zarówno miasto jak i zatokę pokryły muł i błoto pochodzące z niegdyś oddzielającej miejscowość Rikuzentakata od morza plaży.
Fala zrównała z ziemią las sosnowy posadzony w tym miejscu ponad dwieście lat temu. Rosło w nim ok. 60 tys. drzew. Miały chronić znajdujące się w głębi lądu pola uprawne przez morską solą, piaskiem i wiatrem.
Trująca sól
Katastrofę z 11 marca przeżyła tylko jedna sosna, która stała się dla Japończyków symbolem nadziei na przyszłość. W ciągu kilku dni od tsunami rozpoczęła się budowa tymczasowych mieszkań, w czerwcu stanął nowy ratusz a w grudniu szpital.
Drzewo jednak umiera i gnije systematycznie podtruwane przez niezwykle zasoloną ziemię.
Według rządowego raportu zniszczeń z grudnia 2011 r., Rikuzentakatawa poniosła straty w wysokości 1,5 miliarda dolarów.
Autor: ls, map/ŁUD/kdj / Źródło: earthobservatory.nasa.gov