Trwają poszukiwania surfera, który w piątek został zaatakowany przez rekina u południowych wybrzeży Australii. Do tej pory znaleziono tylko deskę mężczyzny. W tym roku w kraju z powodu tych zwierząt zginęło sześć osób.
Surfer pływał przy plaży Kelp Beds niedaleko miasta Esperance w stanie Australia Zachodnia w piątek rano. Policja w oświadczeniu przekazała, że znaleziono deskę mężczyzny, ale jego samego nie. Tuż po ataku władze otrzymały raport o zaobserwowaniu rekina przy plaży. Nie określono jednak jego gatunku.
Od czasu ataku plaże w tym rejonie zostały zamknięte. Tamtejsze służby morskie prowadzą akcję poszukiwawczo-ratowniczą. Policja poinformowała, że szanse na przeżycie surfera są "nikłe".
Już sześć w tym roku
Według danych agencji rządowej stanu Nowa Południowa Walia Taronga Conservation Society Australia, w tym roku na plażach w całym kraju doszło do co najmniej sześciu śmiertelnych ataków rekinów. W ubiegłym roku nie odnotowano ich wcale, a w 2018 roku - jeden.
Premier stanu Australia Zachodnia Mark McGowan nazwał ostatni atak "bardzo trudną i potencjalnie tragiczną sytuacją". Dodał, że południowe wybrzeże stanu, szczególnie w pobliżu miasta Esperance, jest znanym miejscem lęgowym dla rekinów takich jak żarłacze białe.
Autor: dd / Źródło: CNN, news.com.au
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock