Huragan Harvey przyniósł zniszczenie: nieprzerwane opady sprawiły, że woda wdziera się do domów mieszkańców Houston i okolicznych miejscowości. Przeczytaj relację Polki.
Harvey pojawił się na wybrzeżu Teksasu w nocy z piątku na sobotę i od kilku dni nie opuszcza kontynentu. I choć siła wiatru bardzo szybko spadła z kategorii czwartej do drugiej i pierwszej, potężne ulewy zmusiły ludzi do masowych ewakuacji.
Władze Dallas postanowiły otworzyć kolejny schron, przygotowany dla pięciu tysięcy osób. Niestety, miejsca w schronach zapełniają się w zastraszającym tempie w miarę tego, jak woda przelewa się do domów.
Mieszkanka Houston Ewa Sęk postanowiła podzielić się z nami swoją dramatyczną historią.
"Woda do kolan"
- W sobotę rano jedliśmy śniadanie z rodziną, gdy zadzwoniła moja znajoma, że tonie ich samochód i czy możemy im pomóc - relacjonuje Polka. - Postanowiliśmy to zrobić i pojechaliśmy do miasteczka oddalonego o 20 minut od nas. Niestety, samochodu nie udało nam się wydostać. Zabraliśmy ich ze sobą, żeby odwieźć ich do hotelu, ale autostrada była już zamknięta, więc wzięliśmy ich do siebie. Z trudem dojechaliśmy do naszego domu, zajęło to trzy godziny zamiast 20 minut. Nie mieliśmy pojęcia, czy uda nam się wjechać w naszą ulicę, ale - choć z trudem - nam się to powiodło - informuje.
- Weszliśmy do domu z nadzieją, że wszystko będzie w porządku, choć woda sięgała do połowy podjazdu. Próbowaliśmy uszczelnić drzwi i okna. Mieliśmy nadzieję, że woda dostanie się tylko do garażu, ale po trzydziestu minutach musieliśmy opuścić dom, bo woda była po kolana - opowiedziała Polka.
Sąsiedzka pomoc
- Przygarnęli nas sąsiedzi, którzy mieli dwupoziomowy dom - wspomina. - Czekaliśmy na łódki, ale te jeszcze nie podpływały, bo nie było nikogo do pomocy. Nie wiedzieliśmy, co robić, bo było nas siedem osób - relacjonuje Ewa Sęk.
- Zdecydowaliśmy, że musimy się ewakuować, chociaż wciąż mieliśmy dużo miejsca, nim dosięgnie nas woda. Obawialiśmy się, co będzie w nocy, bo nie mieliśmy pojęcia, w jakim tempie to będzie przybywać - kontynuuje. - Ewakuowaliśmy się po dwie osoby, przy czym my dopiero na końcu, wczoraj wieczorem. Na szczęście później pewien nieznajomy podwiózł nas pickupem i schroniliśmy się u znajomych tylko z dwiema torbami, które udało się nam zabrać. Mieszkamy u nich do dziś - zakończyła.
Houston, macie problem
To jedna z wielu dramatycznych historii ludzi, którzy zostali bez dachu nad głową i - być może - nie mają dokąd wrócić. Tymczasowe schrony to nie rozwiązanie: gdy woda opadnie, niektóre domy nie tylko będą nie do poznania - część z nich nie nada się już nigdy do zamieszkania.
Harvey uderzył w stan Teksas w sobotę o godzinie 6 naszego czasu. Został wtedy zakwalifikowany jako huragan czwartego - w pięciostopniowej skali - stopnia. Towarzyszył mu wiatr dochodzący w porywach do 215 km/h, co sprawiło, że był najsilniejszą burzą w tym stanie od 1961 roku.
Harvey przekształcił się w burzę tropikalną, która przyniosła wyjątkowo ulewne opady deszczu. Meteorolodzy szacują, że wokół Zatoki Meksykańskiej w najbliższych dniach spadnie tyle deszczu, co w ciągu całego roku.
Ludzie bezdomni
Trwa akcja niesienia pomocy osobom zagrożonym powodzią. Do prowizorycznych schronień, np. w salach sportowych, przyjęto dotąd 5,6 tys. osób - przekazał w poniedziałek burmistrz Houston Sylvester Turner.
W sumie służby dostały około sześć tysięcy zgłoszeń z prośbą o ratunek. Dwa tysiące osób uratowano z zalanych domów albo samochodów. Tysiące ratowników pokonują zalane wodą ulice Houston, w poszukiwaniu osób potrzebujących pomocy. Poziom wody w wielu miejscach sięga kilkudziesięciu centymetrów. Zamknięto oba lotniska i co najmniej dwa szpitale.
Szacuje się, że w całym stanie Teksas ponad 450 tys. osób potrzebuje pomocy, a ponad 30 tys. osób trzeba będzie zapewnić dach nad głową. W Dallas otwarto kolejny już schron dla powodzian, który może pomieścić pięć tysięcy osób.
Ofiary żywiołu
Co najmniej 14 osób zginęło na skutek powodzi w Teksasie na południu USA, wywołanych przez huragan Harvey, który później osłabł do burzy tropikalnej - poinformowała we wtorek telewizja Fox News. Spośród 14 ofiar śmiertelnych, potwierdzonych przez władze Teksasu w poniedziałek wieczorem czasu miejscowego, sześć straciło życie w hrabstwie Harris, obejmującym metropolię Houston. Jedna zginęła w nadmorskiej miejscowości Rockport na południowym zachodzie stanu i jedna w miejscowości La Marque około 80 km na południe od Houston oraz kolejna w Porter na północ od Houston.
Obejrzyj relację z Houston:
Autor: sj/map / Źródło: ENEX/Reuters/nytimes/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Zachary West