Dwudziestolatek ze stanu Kolorado może mówić o potrójnym szczęściu. Kilka dni temu podczas surfowania przeżył bliskie spotkanie z rekinem. Nie było to jednak pierwsze tak niebezpieczne zdarzenie. Chłopak ma już za sobą atak niedźwiedzia oraz ukąszenie grzechotnika.
Do ostatniego wypadku doszło w czwartkowy poranek podczas surfowania. Dylan McWilliams poczuł nagle, że coś uderzyło go w nogę.
Spotkanie z żarłaczem tygrysim
- Widziałem pode mną rekina. Zacząłem w niego kopać. Wiem, że trafiłem go przynajmniej raz. Potem przypłynąłem do brzegu jak najszybciej - mówił w rozmowie z portalem BBC 20-latek.
Jak relacjonował, z uwagi na ilość krwi, na początku nie wiedział, co tak naprawdę stało się z jego nogą. Obawiał się nawet, że ją stracił.
Podejrzewa się, że zaatakował go dwumetrowy żarłacz tygrysi, który pozostawił bardzo wyraźne ślady zębów na jego nodze. Do zaszycia rany potrzeba było siedmiu szwów. Zdjęcia z tego wydarzenia 20-latek opublikował w mediach społecznościowych.
W paszczy niedźwiedzia
Nie było to pierwsze spotkanie Dylana z dzikim zwierzęciem. 20-latek jest entuzjastą podróżowania z plecakiem. W ciągu ostatnich kilku lat przemierzył znaczną część USA i Kanady. Swoje wyprawy finansował z pieniędzy, które zarobił podczas pracy dorywczej na ranczu, a także jako trener przetrwania w ciężkich warunkach. Technik survivalowych - jak sam mówił - nauczył go dziadek.
W zeszłym roku w lipcu podczas wycieczki kempingowej w Kolorado zaskoczył go wielki, 136-kilogramowy niedźwiedź. Dylan obudził się nagle o czwartej nad ranem. Zwierz dosłownie trzymał tylną część jego głowy w szczękach. Chłopakowi pomogli towarzysze.
Atak przetrwał, ale konieczne było założenie dziewięciu szwów na głowę.
Lekkie ukąszenie grzechotnika
Natomiast trzy lata temu, podczas wycieczki wspinaczkowej w Utah, Dylana ukąsił grzechotnik.
- Szedłem ścieżką i myślałem, że kopnąłem kaktusa, ale nie mogłem go zobaczyć. Wtedy zauważyłam zwiniętego w kłębek grzechotnika - opowiadał.
Chłopak zdecydował jednak, że nie będzie wzywał pomocy, bo jego zdaniem ugryzienie było lekkie, a wąż nie wstrzyknął jadu.
- Przez kilka dni czułem się tylko trochę gorzej - relacjonował 20-latek.
W złym miejscu, w niewłaściwym czasie
Wszystkie te przypadki Dylan tłumaczy tym, że znalazł się po prostu w złym miejscu i w złym czasie.
- To trochę szalone - podsumował 20-latek. - Nie wydaje mi się, żebym miał dużo szczęścia, ale to coś w rodzaju szczęścia w nieszczęśliwych sytuacjach - dodał.
Nie obwinia ani rekina, ani niedźwiedzia, ani węża, ani nie uważa, żeby sam sprowokował zwierzęta. Dodaje także, że kiedy tylko jego noga się zagoi, wróci do surfowania. Dalej będzie też wybierał się na piesze wędrówki i zachęca do tego innych. 20-latek opuścił już szpital i czuje się dobrze.
Autor: dd/aw / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: dmcw1998/Instagram