Do stanu Australia Zachodnia dotarła jedna z najgroźniejszych burz, jakie nawiedziły ten region w ciągu ostatniej dekady. Gwałtowna pogoda spowodowała przerwy w dostawie prądu oraz powaliła wiele drzew. Służby usuwają skutki wichury.
Prędkość wiatru, jaką odnotowano w poniedziałek na przylądku Cape Leeuwin, osiągała w porywach do 132 kilometrów na godzinę.
Jak wyjaśniają meteorolodzy, powodem gwałtownej pogody na zachodnim wybrzeżu Australii są pozostałości po cyklonie tropikalnym Mangga, który uformował się na południowy zachód od Sumatry. Cyklon następnie zetknął się z zimnym frontem.
Kilkadziesiąt tysięcy osób bez prądu
- Wiele regionów Australii Zachodniej zostało dotkniętych skutkami gwałtownej pogody. Nawałnica wyrządziła rozległe zniszczenia oraz przerwy w dostawie prądu na dużą skalę. Słuchajcie komunikatów służb publicznych - przekazał w mediach społecznościowych premier kraju Scott Morrison. Jak poinformował dostawca energii Western Power, w poniedziałek około 50 tysięcy odbiorców nie miało prądu.
Wcześniej Jon Broomhall z departamentu rządowego odpowiedzialnego za służby przeciwpożarowe i ratownicze w Australii Zachodniej (DFES) nazwał nadchodzący żywioł "najsilniejszą burzą od 10 lat", mogącą spowodować powodzie.
"Całkiem niesamowite"
Filmowiec Chris Lewis, mieszkający w mieście Geraldton na zachodzie stanu Australia Zachodnia, nagrał film w zwolnionym tempie i przygotował time lapse z nadejścia burzy. Na nagraniu pokazał niebo, które od piasku w powietrzu zmieniło swój kolor na czerwono-brązowy. Wideo pokazuje też wzburzone wody u wybrzeży Australii.
"Czerwony pył, znajdujący się setki kilometrów dalej, spotyka się z morzem. Całkiem niesamowite" - napisał twórca na Twitterze.
Autor: dd/aw / Źródło: Reuters, news.com.au