Po ulicach Bukaresztu biegał makak japoński. Małpa uciekła właścicielowi, któremu teraz grozi więzienie, bo trzymanie tych zwierząt w Rumunii jest zakazane.
Mieszkanka Bukaresztu w środę około południa zadzwoniła na policję, twierdząc, że po jej posesji biega małpa. Na miejsce przybyli funkcjonariusze policji wraz z weterynarzem. Niestety, zwierzęcia nie udało się złapać. Rozpoczęła się pogoń za małpą.
- W okolicy znajdowało się dużo domów, a więc miejsc, gdzie małpa mogła się wspiąć. Obawialiśmy się też, że mogła kogoś zaatakować - relacjonował weterynarz Ovidiu Rosu.
Pościg za makakiem
Po kilku godzinach zwierzę udało się złapać na strychu jednego z domów.
- Strzeliliśmy do małpy dwa razy środkiem usypiającym. Raz trafiliśmy w kość, ale to nie zadziałało. Musieliśmy się trochę nabiegać - opowiadał Rosu.
Jak się okazało, małpa należy do gatunku makaków japońskich i była uznawana za zaginioną od 7 września. Wcześniej lokalna policja poinformowała Urząd Ochrony Zwierząt o trzech makakach japońskich, które uciekły właścicielowi. Dwa udało mu się złapać wcześniej.
Los schwytanego makaka jest teraz w rękach straży środowiskowej, która zadecyduje, czy zwierzę zostanie przekazane do zoo czy do schroniska.
Właścicielowi grozi kara więzienia od jednego do trzech lat, bo trzymanie makaków japońskich jest w Rumunii zakazane. Jak powiedział w rozmowie z telewizją ProTV Andras Kopacz, zastępca dyrektora zoo w Targu Mures, takie zwierzęta egzotyczne mogą być trzymane tylko w zoo albo parkach narodowych.
Autor: dd/aw / Źródło: romaniajournal.ro, ENEX, ProTV