W niedzielę przez Polskę przeszły gwałtowne burze z gradobiciami i silnym wiatrem. Strażacy interweniowali ponad tysiąc razy. Dwie osoby zostały ranne. Najwięcej interwencji odnotowano na Podkarpaciu, Mazowszu i Śląsku.
Jak poinformował w poniedziałek rano na antenie TVN24 rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej starszy kapitan Krzysztof Batorski, w związku z wczorajszymi gwałtownymi zjawiskami strażacy interweniowali 1038 razy. Najwięcej interwencji odnotowano na Podkarpaciu, Mazowszu i Śląsku.
Przekazał również, że w działaniach brało udział ponad 6 tysięcy strażaków i ponad 1,2 tysiąca pojazdów. - Strażacy w zdarzeniach związanych z pogodą głównie usuwali wiatrołomy, czyli powalone drzewa, nadłamane konary, wypompowywali wodę i zabezpieczali dachy budynków - dodał.
Jak poinformował na Twitterze zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Grzegorz Świszcz, niedzielne nawałnice uszkodziły 98 budynków mieszkalnych oraz 33 gospodarcze (całkowicie zerwane zostały dachy na 3 budynkach mieszkalnych i czterech gospodarczych). W kulminacyjnym momencie dostaw prądu pozbawionych było 22 318 odbiorców.
Dwie osoby poszkodowane
- W Małopolsce w powiecie brzeskim w miejscowości Jurków doszło do wyładowania atmosferycznego, w wyniku czego zaczęła płonąć elewacja budynku. Pod wpływem silnych emocji jedna osoba wymagała opieki lekarskiej, strażacy udzielili jej pierwszej pomocy i przekazali ją do ratownictwa medycznego - dodał Batorski.
Silne podmuchy wiatru zerwały dachy z trzech budynków w miejscowości Zarębice (powiat częstochowski, województwo śląskie). Tam, jak wynika z informacji Państwowej Straży Pożarnej, uszkodzony został m.in. budynek ochotniczej straży pożarnej. W tej samej miejscowości dach przygniótł kobietę.
- Przed godziną 18 wpłynęła do nas informacje, że w związku z sytuacją pogodową, wiatr zerwał fragmenty dachu z budynku gospodarczego, które przygniotły jedną osobę. Na miejscu działały cztery zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej. Poszkodowana kobieta została przekazana zespołowi pogotowia ratunkowego, prawdopodobnie z uszkodzeniami kończyn dolnych - przekazał w niedzielne popołudnie młodszy brygadier Kamil Dzwonnik, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie. Zaznaczył również, że nie ma informacji o tym, jak poważny jest stan poszkodowanej.
Zniszczenia na Śląsku
Liczący ok. 3,5-tysiąca mieszkańców Kaniów jest sołectwem w podbielskiej gminie Bestwina. Gdy przejeżdża się przez wieś główną drogą, nie widać wyrządzonych przez żywioł szkód - trąba powietrzna objęła stosunkowo niewielki obszar w rejonie ulic Dankowickiej, gdzie uszkodzonych jest 11 domów, i Grobel Borowa, gdzie zniszczonych jest 7 budynków. Ucierpiały też zabudowania przy ulicach Jasnej i Torowej.
Oprócz dachów wiatr uszkodził także ogrodzenia i garaże, przewracał drzewa i pozrywał linie energetyczne - w niedzielę prądu nie miało blisko 100 odbiorców, jednak w poniedziałek przywrócono zasilanie do większości domów.
Wokół domów, w których wichura porwała lub uszkodziła dachy, wciąż widać fragmenty pogiętych blach, gruzu i uszkodzone elementy infrastruktury. Natomiast same dachy udało się już zabezpieczyć plandekami i foliami, a w niektórych domach rozpocząć prowizoryczne naprawy.
- Mamy uszkodzone 23 budynki (22 mieszkalne i jeden gospodarczy), z czego sześć-siedem jest w dość trudnym stanie - tam dachy są bardzo uszkodzone, a w niektórych budynkach - pięciu - prawie ich nie ma - relacjonował starosta bielski Andrzej Płonka, który w poniedziałek przyjechał do Kaniowa wraz z pracownikami wydziału zarządzania kryzysowego starostwa.
Szacowanie strat
Na miejscu pracę rozpoczęli już przedstawiciele ubezpieczycieli, mający wycenić szkody w budynkach, które były ubezpieczone.
- Najistotniejsza rzecz, która jest przed nami, to jak najszybciej pomóc ludziom. Ważne, aby szybko nastąpiła weryfikacja kosztów i wypłata odszkodowań przez ubezpieczycieli, żeby ludzie mogli się tymi dachami zająć. Chcemy też wiedzieć, które domy nie były ubezpieczone - tu pewnie będziemy prosić stronę rządową o pomóc - mówił starosta, zapewniając także o pomocy ze strony samorządu.
W poniedziałkową akcję usuwania szkód wyrządzonych przez trąbę powietrzną zaangażowanych jest kilkadziesiąt osób. W niedzielę oraz w nocy z niedzieli na poniedziałek na miejscu pracowało ponad 130 strażaków oraz przedstawiciele innych służb.
Mieszkańcom pomagali strażacy z siedmiu jednostek Państwowej Straży Pożarnej oraz 18 jednostek ochotniczych straży pożarnych. Na miejscu było też pogotowie energetyczne i pogotowie gazowe oraz policja. Z wójtem gminy Bestwina Arturem Beniowskim spotkał się wicewojewoda śląski Jan Chrząszcz.
Zniszczenia na Mazowszu
Rzecznik komendanta mazowieckiego Państwowej Straży Pożarnej przekazał, że ostatniej doby do poniedziałkowego poranka mazowieccy strażacy odnotowali 268 zdarzeń, z czego 192 dotyczyły silnego wiatru czy powalonych konarów.
- Odnotowaliśmy około 10 interwencji związanych z uszkodzeniami budynków mieszkalnych - podał mł. bryg. Karol Kierzkowski. Wskazał również, że najwięcej interwencji było w Warszawie - prawie 50, w pow. otwockim i piaseczyńskim - około 25 i w pow. kozienickim - około 20.
- Dodatkowo ostatniej doby odnotowaliśmy dwa pożary hali - jedna w Siedlcach, drugi w Wólce Załęskiej w pow. piaseczyńskim - dodał.
Skutki burz na Warmii i Mazurach
Burze, które po południu i nocą przeszły nad woj. warmińsko-mazurskim, najgwałtowniejsze były w powiatach piskim i gołdapskim, gdzie strażacy wyjeżdżali do 25 akcji.
Dyżurny wojewódzkiej straży pożarnej w Olsztynie poinformował w poniedziałek rano, że silny wiatr towarzyszący burzom łamał konary drzew, które tarasowały przejazdy. Nie odnotowano zrywania dachów czy poważniejszych strat spowodowanych upadającymi gałęziami. Obfite opady zalewały piwnice i garaże.
- Najwięcej takich interwencji było w powiatach piskim i gołdapskim - powiedział dyżurny straży pożarnej.
Ponieważ najgwałtowniejsze burze przechodziły przez Warmię i Mazury, nocą i żeglarze przeczekali je bezpiecznie w portach, Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nie odnotowało żadnych próśb o pomoc.
Skutki burz na Opolszczyźnie
W wyniku burzy z intensywnymi opadami deszczu, która przeszła nad województwem opolskim z niedzieli na poniedziałek, doszło do wielu lokalnych podtopień. Jak poinformował dyżurny Komendy Wojewódzkiej Państwowej Staży Pożarnej w Opolu, strażacy uczestniczyli w 112 akcjach ratowniczych na terenie całego regionu.
Deszcz zalał m.in. wejście do izby przyjęć szpitala w Krapkowicach oraz piwnice, w których mieszczą się szatnie pielęgniarek szpitala w miejscowości Kup. Strażacy pomagali w wypompowywaniu wody z piwnic domów i usuwaniu konarów z dróg. Nikt nie odniósł obrażeń.
Awarie prądu, połamane gałęzie
W województwie łódzkim najbardziej ucierpiały Smardzewice, wieś w powiecie tomaszowskim w południowo-wschodniej części województwa.
- Tam odnotowaliśmy kilkakrotne zerwania dachów, jeden z nich został także zniszczony przez nawałnicę w Tomaszowie Mazowieckim - powiedział w niedzielę późnym wieczorem brygadier Paweł Pławski z łódzkiej straży pożarnej.
- Jeśli chodzi o pomoc strażaków, kiedy stwierdza się naruszenie konstrukcji dachów po gwałtownej burzy, nasze działania polegają na przykrywaniu plandeką budynków, z których wiatr zerwał dach. Plandeki są przekazywane z magazynów zarządzania kryzysowego - tłumaczył brygadier Pławski.
W województwie łódzkim zanotowano też kilkadziesiąt przypadków wzywania strażaków do połamanych drzew, które powodowały zatory na ulicach i drogach. Doszło też do sporej liczby awarii energetycznych, ale - jak podkreślają służby ratownicze - nie wszystkie muszą być skutkiem burzowej wichury.
- Według stanu o godzinie 22.00 w niedzielę, w regionie 2267 odbiorców nie miało prądu: w Łodzi - 1996, w Pabianicach - 266, a w okolicach Bełchatowa - 25 gospodarstw domowych pozbawionych było prądu - poinformowała dyżurna operacyjna Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Łodzi Natalia Włochińska.
Zniszczenia na Podkarpaciu
263 razy wyjeżdżali podkarpaccy strażacy do usuwania skutków burz, które przechodziły od niedzielnego wieczora nad Podkarpaciem.
Jak poinformował w poniedziałek rano rzecznik podkarpackich strażaków bryg. Marcin Betleja, najwięcej interwencji strażacy przeprowadzili w powiatach brzozowskim, strzyżowskim i ropczycko-sędziszowskim.
- W 67 przypadkach pomagaliśmy zabezpieczyć uszkodzone konstrukcje dachowe oraz elementy budynków gospodarczych i mieszkalnych - wyliczał Betleja. Zaznaczył jednocześnie, że w większości interwencje strażaków dotyczyły pompowania wody z zalanych piwnic i posesji oraz udrażniania przepustów drogowych. Strażacy usuwali też połamane konary i drzewa, leżące na jezdniach, ulicach i chodnikach.
- Na szczęście nikomu nic się nie stało, nikt nie został poszkodowany - zapewnił rzecznik podkarpackich strażaków.
Autor: dd/aw / Źródło: PAP, TVN24, RCB