Polak penetruje czeską zalaną jaskinię Hranicka Propast. Chce udowodnić, że jest najgłębsza na świecie

Polak chce udowodnić, że Hranicka Propast jest głębszą zalaną jaskinią niż włoskiej Pozzo del Merro
"Czesi biorą urlop, by pomóc jednemu Polakowi wykosić ich czeską jaskinię"
Źródło: tvn24
Krzysztof Starnawski, który nurkuje ekstremalnie w zalanych jaskiniach, ma zamiar udowodnić, że czeska Hranicka Propast jest głębsza od włoskiej Pozzo del Merro (392 m). Jego podwodnym wyprawom towarzyszy reporter i fotograf podwodny Marcin Jamkowski, który rejestruje dokonania płetwonurka. Obaj panowie byli gośćmi TVN24.

Na razie podwodne pomiary Krzysztofa Starnawskiego z 1 października tego roku wykazały, że studnia krasowa Hranicka Propast nieopodal granicy polsko-czeskiej ma głębokość 373 m, co klasyfikuje ją na drugim miejscu wśród zalanych jaskiń na świecie.

Teraz Starnawski szykuje się do kolejnych nurkowań. Ma zamiar opuścić sonar na dno jaskini w celu dokonania dokładniejszych pomiarów. Jednak jak sam podkreśla, nie chodzi o bicie rekordów głębokości, ale o zbadanie nieznanej jaskini.

- Okazuje się, że tak blisko - w środku Europy - możemy mieć najgłębszą zalaną jaskinię na świecie, mającą nawet 600 m głębokości - mówił w TVN24 Krzysztof Starnawski, który, jak sam mówi, zamierza zmienić mapę Europy.

Polak chce udowodnić, że Hranicka Propast jest głębszą zalaną jaskinią niż włoskiej Pozzo del Merro
Polak chce udowodnić, że Hranicka Propast jest głębszą zalaną jaskinią niż włoskiej Pozzo del Merro
Źródło: https://www.facebook.com/pages/Hranicka-Propast-step-beyond-400m

Mają objawy odurzenia alkoholem

Jego podwodnym wyprawom towarzyszy fotograf podwodny Marcin Jamkowski.

Obaj zgodnie podkreślają, że nurkowanie w tak ekstremalnych warunkach nie jest dostępne dla każdego. Bez odpowiedniego przygotowania, doświadczenia i sprzętu jest to wręcz niemożliwe.

- Poza stresem jeszcze są takie problemy jak HPNS, czyli neurologiczny syndrom wysokich ciśnień, który wręcz zaburza widzenie pod wodą. Mamy również objawy, jakbyśmy byli odurzeni alkoholem. Musimy sobie z tym radzić, nie ma tego jak usunąć z organizmu. Tylko trening i koncentracja pozwalają nam te nurkowania wykonywać - informował Krzysztof.

"To ogromna logistyka"

Również sprzęt rejestrujący wymaga odpowiedniego przygotowania.

- Aparat fotograficzny wymaga odpowiedniej obudowy z twardego aluminium ze szklanym portem kopułowym. W środku jest aparat, który również jest kamerą filmową. Do tego mam odpowiednie światła. Część z nich jest na kamerze, część mają na sobie partnerzy nurkowi, żeby oświetlać z różnych stron - mówił Marcin Jamkowski.

- To naprawdę ogromna logistyka - dodaje.

Polak chce udowodnić, że Hranicka Propast jest głębszą zalaną jaskinią niż włoskiej Pozzo del Merro
Polak chce udowodnić, że Hranicka Propast jest głębszą zalaną jaskinią niż włoskiej Pozzo del Merro
Źródło: https://www.facebook.com/pages/Hranicka-Propast-step-beyond-400m

Samotna wyprawa płetwonurka

Powszechnie uważa się że nurkowanie to sport, który wykonuje się grupowo. Jednak ta zasada obowiązuje do około 100 m przy nurkowaniu rekreacyjnym.

- Powyżej tych 100, 150 m nurkuje się samemu. Tak jest bezpieczniej i skuteczniej w działaniu. Na dużych głębokościach nie jesteśmy w stanie sobie pomóc. Przy tak trudnych nurkowaniach w jaskiniach, jeśli się coś dzieje to ginie cały zespół - mówił Krzysztof.

Starnawski przyznaje, że na głębokościach pomiędzy 200 a 300 metrów nie można przebywać zbyt długo. Spędza tam maksymalnie 15 minut.

- Na kasku zawsze mam dwie kamery, które rejestrują wszystko. Analizuję materiał po nurkowaniu, bo nie pamiętam ogromnej ilości detali w czasie nurkowania - wyjaśnia płetwonurek.

Wspierają go inni nurkowie

Pomimo, że na duże głębokości schodzi tylko Krzysztof Starnawski, przy całym projekcie pracuje ponad 30 osób i każda z nich ma swoje zadanie.

- Większość pomocy zespołowej jest w trakcie powrotu. Na głębokości 150 metrów dołącza do Krzysztofa nurek, który w razie utraty gazu oddechowego, może go wspomóc dodatkową butlą od siebie. Na 100 metrach czeka inny nurek, na 50 czeka kolejny. Potem, płycej, są następni, gdzie Krzysztof przechodzi dekompresje w habitacie. Przypływają sprawdzić, czy wszystko jest w porządku - wyjaśnia Marcin Jamkowski.

Wyprawa jak na Księżyc

- Nurkowanie na takich głębokościach i w takich warunkach jest jak wyprawa na Księżyc. To jest odkrywanie świata, to jest odkrywanie miejsc, w których nikt jeszcze nie był. To jest poszukiwanie zupełnie nowych lądów - mówił Marcin Jamkowski.

- Mamy do współpracy wspaniałą ekip ekipę Czechów, którzy organizują się, by pomóc. Przychodzi dwudziestu facetów. Biorą urlop po to, żeby jednemu Polakowi pomóc wykosić ich czeską jaskinię - żartuje reporter.

Autor: PW/mk / Źródło: TVN24,

Czytaj także: