Może nam się wydawać, że czasy, gdy walka z naturą była na porządku dziennym, odeszły do lamusa. Nic bardziej mylnego. Istnieją zawody, w których obcowanie z żywiołami to codzienność.
Poniżej podajemy przykłady kilku profesji dla osób, które całkiem na serio chcą się "parać żywiołem". Większość z nich wymaga nie tylko starannego wykształcenia, lecz także ogromnej brawury i wielu wyrzeczeń.
Łowca burz i tornad
Po części awanturnik, po części skrupulatny badacz. Pracuje dla mediów, placówek badawczych lub jako freelancer. W potężnie obudowanych pojazdach wjeżdża w samo serce burzy lub tornada, prowadząc niezbędne pomiary i w skrajnie ekstremalnych warunkach urządzając burzom sesje zdjęciowe. W związku z głośną sprawą śmiertelnej eskapady trójki doświadczonych łowców burz, którzy pod koniec maja 2013 roku odważyli się fotografować niespotykanie silne tornado w stanie Oklahoma, przepisy dotyczące tej profesji od czterech lat nieustannie się zaostrzają, a sama profesja jest uważana za - słowami jednego z łowców - pętlę na szyi.
- Burze są nieprzewidywalne i kapryśne, ale zawsze jest szansa, by domyślić się, w którą stronę się przemieszczą. Ścigam je już od trzydziestu lat i to nie jest tak, że doskonale znam ich "nawyki", ale czuję się coraz bezpieczniej, gdy już się do nich zbliżam - wyznał Tim Samaras na krótko przed tragiczną śmiercią podczas wyżej wspomnianej wyprawy.
Wulkanolog
Wyzwaniem jest tu nie tyle badanie wulkanów, ile uzyskanie niezbędnego wykształcenia, by móc do końca życia wpatrywać się w grafy częstotliwości erupcji. Bardzo niewiele uniwersytetów oferuje zdobycie niezbędnego wykształcenia, przez co prawdziwy wulkanolog powinien studiować zarówno geologię i geofizykę, jak i znać się na petrologii, geochemii i programowaniu. Co więcej, doświadczenie trzeba zdobywać w placówkach na Hawajach lub Alasce, i to przez lata, nim kandydat na wulkanologa zostanie uznany za samodzielnego badacza. Kiedy jednak już się temu odda, to na zawsze - zapewnia Richard Friske:
- Gdy już raz zakochasz się w wulkanach, dostajesz kręćka. Ziemia się ciągle zmienia, a Ty musisz to zrozumieć, poskładać w czasie, pogodzić jej dotychczasową aktywność z tym, co przewidujesz, że stanie się w przyszłości. To rewelacyjna praca - zapewnia.
W pierwszej dekadzie lipca tak zwany wulkan ognia dał niesamowity popis w Gwatemali.
Członek psiego patrolu Syriusz
Członkowie tej elitarnej jednostki patrolują bezbrzeżne białe połacie Grenlandii. Rekrutowani spośród zahartowanych duńskich wojskowych strażnicy przemierzają za pomocą psich zaprzęgów tereny o rozmiarach odpowiadających trzem Daniom. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że obecnie Syriusz (Sladepatru-ljen Sirius) zatrudnia dwunastu takich strażników, którzy w sześcioosobowych grupach psich zaprzęgów - po czternaście wyszkolonych husky w każdym z nich - strzegą duńskich włości od 60 lat, rokrocznie rekrutując nowych ochotników. Na chwilę obecną żadna kobieta nie próbowała swoich sił w tym zawodzie.
- Są jak rodzina - twierdzi Jesper, jeden ze strażników, o swoich psach. Nic dziwnego - jeden z nich właśnie spędza w straży swoją dziesiątą zimę, co czyni go psim weteranem tego trudnego zawodu.
Obserwator lawin
Ich niezmordowany trening obejmuje zarówno dogłębną znajomość geologii, jak i umiejętności wspinaczki górskiej i wykształcenie meteorologiczne. Obserwatorzy lawin reagować muszą natychmiast, bo każdy błąd w ich pracy może kosztować życie narciarzy na stoku lub zbłąkanych turystów. Pracują w trybie wielozmianowym, gdyż muszą przewidywać prawdopodobieństwo zejścia lawiny na wiele godzin naprzód.
- Musimy czasami wyjść w teren, i to jest w tym właśnie najlepsze. Jasne, przede wszystkim chodzi o pomiary, lecz naszym drugim priorytetem jest... świetna zabawa. Sztuka w tym, by pogodzić oba te aspekty. Ta praca jest niebywale wymagająca. To naprawdę jest moja praca marzeń - ze śmiechem opowiada w wywiadzie Wendy Wager, która pracuje w zawodzie od prawie dekady.
Jak chronić się przed lawiną?
Latarnik
Latarnikiem nie musi być stary człowiek, a latarni nie otacza jedynie morze. Nie bez powodu uważa się, że to praca dla pustelników - potężne fale uderzające w wieżę, monotonia pracy i rzadkie, krótkie wizyty mało komu wydadzą się atrakcyjne. Dla przykładu, na wyspie Gabo u wybrzeży Australii sztormy są wyjątkowo zaciekłe, a samotność dotkliwa. Jedynym towarzystwem urzędującego tam latarnika Leo Brouwa - niegdyś hydraulika - jest 30 tysięcy pingwinów.
NASA ma inny sposób na podziwienie pingwinów. Obserwuje te zamieszkujące Antarktydę z Kosmosu, by móc je chronić.
Autor: sj/map / Źródło: TVN Meteo/National Geographic/allweather