Antarktyda była kiedyś domem dla największych gatunków pingwina. Te, które mieszkały na niej od 37 do 40 mln lat temu, mierzyły 2 metry i ważyły 115 kg. Już wcześniej podejrzewano, że po lodowej krainie chodziły te olbrzymy pingwiny. Teraz przypuszczenia się potwierdziły. Na ich szczątki natrafiła argentyńska badaczka Acosta Hospitaleche.
Już kilkadziesiąt lat temu na Wyspie Seymura m.in. polscy badacze natrafiali na szczątki tajemniczego olbrzyma. Przypuszczano, że będzie wielki. Dopiero odkrycie Acosty Hospitaleche potwierdziło istnienie gatunku Palaeeudyptes klekowskii.
Badaczka z argentyńskiego Muzeum La Plata wraz z grupą naukowców odkopała niepełny szkielet ptaka, a także dwie większe kości. Jedną z nich jest częścią skrzydła, druga należała do stawu skokowego (kość skokowa mierząca 9,1 cm). Na ich podstawie Acosta Hospitaleche szacuje, że pingwin mógł mierzyć 2,01 m od czubka dzioba po stopy. W pozycji stojącej osiągał wysokość około 1,6 m. Ważył około 115 kg. Zamieszkiwały Antarktydę prawie 40 mln lat temu.
Odkrycie nowych szczątków naukowcy opublikowali na łamach magazynu „Geobios”
Oryginalne upierzenie
Ciekawostką jest to, że prehistorycznych pingwinów nie pokrywało charakterystyczne czarno-białe upierzenie, jakie kojarzymy z dzisiejszymi odmianami tych ptaków. Dotychczasowe znaleziska wskazują, że miały czerwonawo-brazowe i szare umaszczenie.
Jak przyznaje badaczka, lata, w których chodziły po ziemi olbrzymy były niezwykłe. Istniało wtedy od 10 do 14 gatunków tych ptaków.
Dziś króluje pingwin cesarski
Największymi żyjącymi przedstawicielami tego gatunku są pingwiny cesarskie. Mierzą 1,36 i ważą 46 kg. Szacuje się, obecnie zamieszkuje Antarktydę około 270 - 350 tys. osobników.
Autor: PW/rp / Źródło: newscientist