Towarzyszący burzom ulewny deszcz spowodował, że we wtorek ulice zmieniły się w rwące potoki. Niektóre osoby wpadły na pomysł, żeby w nich chodzić, a nawet pływać. - Ten spływ wody może spowodować, że osoba zostanie porwana z nurtem - ostrzegał w TVN24 rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej brygadier Krzysztof Batorski.
Przez Polskę przechodził we wtorek burzowy front. Wyładowaniom towarzyszyły intensywne opady deszczu, które spowodowały, że zalane zostały ulice parkingi, domy i piwnice. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podał, że we wtorek w Poznaniu spadło ponad 60 litrów wody na metr kwadratowy.
- Widziałem obrazy pokazywane w mediach, że osoby pływały na jezdni i nie jest to do końca bezpieczne - powiedział w środę rano na antenie TVN24 w programie "Wstajesz i wiesz" rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej brygadier Krzysztof Batorski. - Ten spływ wody może spowodować, że osoba zostanie porwana z nurtem. Ta woda, która płynie ulicą, nie różni się niczym od rwącego, potężnego potoku czy strumienia - tłumaczył. Podkreślił, że chodzenie w takiej wodzie naraża nas na to, że wpadniemy do niezabezpieczonej studzienki, doznamy poważnych obrażeń.
- We wtorek w Poznaniu odnotowano przybór wody w przeciągu pół godziny 64 litry wody na metr kwadratowy. To bardzo dużo jeśli chodzi o opady. W jeden dzień spadła cała średnia czerwcowa w Poznaniu - dodał Batorski.
Autor: anw/dd / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24