Rosyjscy prokuratorzy wszczęli dochodzenie w sprawie wycieku z zamkniętej kopalni miedzi na Uralu w Rosji. Zbiorniki, w których składowane były odpady, wylały po intensywnych opadach deszczu.
Wodę w zbiorniku i okoliczne tereny na intensywnie pomarańczowy kolor zabarwiły płynne odpady z nieczynnej kopalni pirytu miedziowego na Uralu. "Od 2004 roku kopalnia jest opuszczona. Okazało się, że została zalana i teraz wypływa z niej kwaśna woda" - napisał na Instagramie tydzień temu rosyjski bloger i ekolog Sergiusz Zamkadnij.
Wyciek pod lupą prokuratury
Rosyjscy prokuratorzy wszczęli śledztwo, które ma wykazać, czy nie doszło do naruszenia prawa, choć władze zapewniają, że zabarwiona woda nie zagraża skażeniem wody pitnej dla okolicznych miejscowości.
Materiał sfilmowany dronem i zamieszczony przez blogera na Instagramie pokazuje, jak wygląda krajobraz niedaleko miejscowości Ljowicha.
Odpady pochodzące z kopalni miały być przechowywane w specjalnych zbiornikach i neutralizowane, jednak ulewne deszcze spowodowały ich przepełnienie i przelanie się. Teraz na potrzeby dochodzenia eksperci będą pobierać próbki z okolicy, aby dowiedzieć się, czy oczyszczanie "kwaśnej wody" odbywało się zgodnie z przepisami.
Autor: anw/ja / Źródło: CNN, timesnownews.com, Independent