Nawet jeśli udałoby się zahamować emisję dwutlenku węgla do atmosfery, to i tak przez kolejne setki lat klimat by się ocieplał - dowodzą naukowcy z Uniwersytetu Princeton. Więc jaki jest sens ograniczania zanieczyszczeń?
Naukowcy stworzyli model naszej planety, który zakładał, że do atmosfery Ziemi dostało się 1,800 mld ton dwutlenku węgla. Następnie postanowili sprawdzić, co stanie się, jeśli nagle przerwana zostanie emisja tego gazu.
Wystarczą 2 stopnie C
Do czasów rewolucji przemysłowej temperatura na Ziemi wzrosła o 0,85 st. C. Jednak eksperci oceniają, że od tego momentu odnotowujemy bardziej gwałtowne ocieplenie. Według modeli, podwyższenie globalnej temperatury o zaledwie 2 st. C spowoduje ogromne szkody. Żeby tego uniknąć, trzeba by ograniczyć emisję dwutlenku węgla, który może kumulować się w atmosferze w ilości do 1,000 mld ton. Obecnie w atmosferze znajduje się już ponad połowa tej ilości.
Globalne ocieplenie może postępować jeszcze szybciej
Naukowcy zaznaczają, że tak naprawdę wzrost temperatury o 2 st. C może zostać osiągnięty wcześniej, bo globalne ocieplenie postępuje coraz szybciej.
- Jeśli chcielibyśmy, żeby nie doszło do wzrostu temperatury na Ziemi, to ilość skumulowanego w atmosferze dwutlenku węgla musiałaby sięgnąć 750 mld ton. Wynika więc z tego, że kolejnych latach w atmosferze kumulować mogłoby się około 250 mld ton CO2, czyli połowa tego, co znajduje się obecnie od czasu rewolucji - wyjaśnił Thomas Frolicher, jeden z autorów badania.
Nie tak łatwo zahamować wzrost temperatury
Jaki z tego wniosek? Nie jest prawdą, że redukcja CO2 jest jednoznaczna z zahamowaniem globalnego ocieplenia, ale nie można również wykluczyć, że nie spowolni tego procesu. - Badanie pokazuje jak ciężko jest zahamować zmiany klimatu - zatrzymamy emisję, ale temperatura nadal będzie rosnąć - dodał naukowiec.
Wyniki badania zostały opublikowane na łamach czasopisma "Nature Climate Chane".
Autor: kt/mj / Źródło: phys.org