Pewien 25-latek włamał się nocą do zamkniętego Muzeum Australijskiego w Sydney. Mężczyzna oglądał eksponaty i robił sobie zdjęcia. Teraz zajmie się nim sąd.
Ta historia wygląda jak z filmu "Noc w muzeum". W tym przypadku jednak dinozaury nie wróciły do świata żywych. Do Muzeum Australijskiego w Sydney w nocy 10 maja włamał się 25-letni mężczyzna.
Według informacji policji stanu Nowa Południowa Walia włamywacz spędził tam około 40 minut. Na nagraniach z monitoringu widać, jak mężczyzna przygląda się wystawom. Widać też, jak w zaciemnionych korytarzach wykonuje rozmowy telefoniczne. W pewnym momencie wkłada swoją głowę do czaszki dinozaura, aby zrobić selfie.
Funkcjonariusze policji z Nowej Południowej Walii poinformowali, że włamywacz - zanim opuścił muzeum -zabrał ze stoiska brązowy, kowbojski kapelusz, należący do pracownika placówki.
W poniedziałek 25-latek stawił się w komisariacie w Surry Hills. Postawiono mu zarzuty włamania oraz wtargnięcia i odmówiono mu zwolnienia za kaucją. Teraz mężczyzną zajmie się sąd.
Zamknięte od sierpnia
Muzeum Australijskie to najstarsze muzeum w kraju. Uznawane jest za jedną z najważniejszych instytucji na świecie w dziedzinie historii naturalnej i antropologii.
Placówka była niedostępna dla zwiedzających jeszcze przed epidemią COVID-19. Została zamknięta w sierpniu 2019 roku na kilkanaście miesięcy, by przeprowadzić gruntowny remont.
Autor: dd/aw / Źródło: news.com.au, mgnsw.org.au