Nadejście ciepłych dni to czas, kiedy żmije zygzakowate - jedyne jadowite węże żyjące w Polsce - rozpoczynają okres godowy. Wtedy właśnie najłatwiej na nie trafić. Jak zachować się po ukąszeniu, a przede wszystkim - jak mu zapobiec? Na te pytania odpowiadają eksperci.
Żmije to zwierzęta zmiennocieplne i tylko wygrzewając się w ciepłych, słonecznych miejscach mogą utrzymać odpowiednią temperaturę ciała - mówi Mirosław Kalicki doktor nauk weterynaryjnych.
- Muszą naładować swój akumulator ciepła na słońcu, na tych rozgrzanych kawałkach piasku, na łąkach - podkreśla Kalicki. W takiej sytuacji nietrudno natrafić na gada.
"Warto patrzeć pod nogi"
- Do takich spotkań dochodzi zupełnie przypadkiem, gdy ona wygrzewa się gdzieś na szlaku - mówi Antoni Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego o żmijach żyjących na terenie Tatr. Dodaje, że one zazwyczaj unikają ludzi. Podkreśla, że w razie zauważenia gada, należy się oddalić. - Do ewentualnych jakiś niemiłych zdarzeń może dojść właśnie wtedy, kiedy my niechcący, nie widząc, byśmy na nią nadepnęli. Dlatego warto patrzeć pod nogi - przestrzega Zięba.
Żmij w takich sytuacjach najlepiej nie dotykać. - Żmija wcale nie jest zainteresowana, żeby kąsać. Żmija wcale nie jest zainteresowana tym, żeby udziabać - podkreśla Kalicki. - W momencie, kiedy my na nią niechcący nadepniemy, czy kopniemy, ona będzie chciała wystraszona nas też pogonić - dodaje.
Nie wpadać w panikę
Wyobraźmy sobie jednak taką sytuację: podczas spaceru po łące w słoneczny, ciepły dzień nie zachowamy należytej ostrożności, nie spojrzymy pod nogi, a nagle pod naszą stopą znajdzie się żmija. Wystraszona, kąsa. Co trzeba zrobić w takiej sytuacji?
- Nie panikować, bo nie każde ukąszenie wiąże się ze wstrzyknięciem jadu, bo żmija produkuje jad na bieżąco - uspokaja Krzysztof Benert, kierownik izby przyjęć ogólnej szpitala PCK. Są ukąszenia "na sucho", kiedy uszkodzeniu ulega tylko skóra.
Benert dodaje także, że nie powinno się wysysać rany. Nie należy jej również smarować spirytusem ani uciskać. Nie wolno jednak ukąszenia lekceważyć. Najlepiej przemyć ranę wodą z mydłem, zabezpieczyć miejsce bandażem, ułożyć pacjenta w pozycji leżącej na plecach i udać się do lekarza. Położenie ukąszonego jest ważne, ponieważ jad roznosi się poprzez mięśnie.
Końskie antidotum
"Lekarstwem" po ukąszeniu może być surowica. Benert zaznacza jednak, że jest ona dostępna wyłącznie w przychodniach oraz szpitalach. Samo podanie surowicy jest ryzykowne, ponieważ może wystąpić silna reakcja alergiczna. O zastosowaniu antidotum decyduje lekarz, do którego zgłosi się ukąszony.
- Przede wszystkim musi być nasilony obrzęk w miejscu ugryzienia, który postępuje i jest bardzo bolesny. Muszą być objawy ogólne: osłabienie, zawroty głowy, spadek ciśnienia, poty, nudności - Bernet wylicza, kiedy podejmuje się decyzję o podaniu surowicy. Podkreśla, że mimo, iż jego szpital dysponuje tym środkiem, ostatnio konieczność jej zastosowania zaistniała dwa lata temu.
Surowicę zawdzięczamy koniom. Ukąszone zwierzę zaczyna produkować przeciwciała - immoglobulinę. To one stanowią antidotum na przykre skutki ugryzienia.
Ze zwierzęciem do weterynarza
Nie tylko ludzie są jednak narażeni na niechciane spotkania ze żmijami. Psy podczas spaceru powinno trzymać się na smyczy.
W razie ukąszenia należy szybko działać, a przede wszystkim zgłosić się do lekarza weterynarii. - Jeżeli to się stało na naszych oczach, to wiemy, że taka sytuacja miała miejsce. Bierzemy naszego pupila i idziemy do weterynarza - zaznaczył Kalicki. Jeżeli jednak zwierzę znika z naszych oczu, ale usłyszymy z daleka pisk, a po powrocie zwierzęcia wydaje się, że coś go może boleć, spoglądamy na kończynę. Gdy zobaczymy dziurkę lub dwie - jak po zębach - należy zgłosić się do weterynarza.
- Jeżeli kompletnie nie wiemy [co się stało - przyp. red.] i nagle w domu okazuje się, że kończyna puchnie, że zwierzę się dziwnie zachowuje, że jest obolałe, może mieć nawet zaburzenia świadomości - idziemy do lekarza weterynarii - zaleca Kalicki.
Surowica jest dostępna w przychodniach weterynaryjnych znajdujących się na obszarze, gdzie żmije występują często. W innych przypadkach lekarze starają się jak najszybciej ją zdobyć - podkreśla Kalicki.
"Nie wolno ich męczyć, dręczyć"
Weterynarz przypomina jednak, że żmije żywią się gryzoniami, myszami, nornicami. Ludzie ani większe zwierzęta nie są przedmiotem ich zainteresowania. Co więcej - żmije są objęte ochroną. - Nie wolno ich zabijać. Nie powinno się ich męczyć, dręczyć. Tylko, jeżeli idziemy sobie w las na spacerek, to powinniśmy wziąć kij i tym kijem ewentualnie przed sobą trochę machać, żeby jeżeli jest jakaś żmijka, to mogła sobie uciec i już. I wszystko - zaleca weterynarz. Dodaje jeszcze, że jeśli chcemy czuć się bezpieczniej, załóżmy kalosze, przez które żmija się nie przebije.
Żmija zygzakowata to jedyny jadowity wąż żyjący w Polsce.
Autor: ao/aw / Źródło: tvn24