"Nie było czasu na ewakuację". Po śniegu przyszła powódź

W trzech obwodach południowo-wschodniej Bułgarii ogłoszono stan klęski żywiołowej. Po obfitych opadach śniegu temperatury podniosły się powyżej zera i zaczął padać ulewny deszcz. Woda z pękniętego zbiornika zalała całą wieś. Lokalne media informują o trzech ofiarach śmiertelnych, ale może być ich więcej.

- Woda zalała 90 proc. domów we wsi Biser w obwodzie Chaskowo, kiedy w poniedziałek nad ranem pękła tam ściana zbiornika retencyjnego - podało radio publiczne. Poziom wody sięgał miejscami pięciu metrów. Na pomoc mieszkańcom wezwano śmigłowce wojskowe.

- Wszystko zdarzyło się tak nagle, że nie było czasu na ewakuację - poinformowała administracja wsi.

Około południa doszły doniesienia o trzech ofiarach śmiertelnych incydentu, jednak może być ich więcej.

Podtopione domy

Alarm powodziowy ogłoszono w gminach Złatograd i Nedelino, również zagrożonych przez przelewający się zbiornik retencyjny. W niedzielę spadło tam 100 litrów deszczu na metr kw. i nadal pada. W miasteczku Nedelino podtopionych jest już kilkadziesiąt domów. Obie miejscowości przygotowują się do ewakuacji.

Na zachodzie śnieg, nie ma czym grzać

Gdy wschodnią Bułgarię zalewa deszcz, w zachodniej nadal pada śnieg. Tam, gdzie temperatury utrzymują się poniżej zera, na drogach pojawiła się gołoledź. Meteorolodzy przestrzegają przed powrotem mrozów - temperatury mają spaść do -15, -20 st. Celsjusza już we wtorek.

Bułgarskie media podają, że w niektórych dużych miastach (m.in. w Sofii, Płowdiwie i Kyrdżali) brakuje drewna na opał. - Magazyny są puste - informuje dziennik "Monitor". Handlowcy tłumaczą, że nie przewidzieli tak srogiej zimy.

Od niedzieli zamknięte są wszystkie przejścia graniczne między Bułgarią i Rumunią. Nie pływają promy, zamknięty jest most na Dunaju i nie działają dwa przejścia lądowe.

Autor: map/ms / Źródło: PAP

Czytaj także: