Przez największe kanadyjskie miasto, Toronto, przetoczyła się gwałtowna burza. Towarzyszyły jej intensywne opady deszczu, które w konsekwencji doprowadziły do powodzi. Tysiące ludzi nie mają prądu.
W środę przez największe miasto w Kanadzie i stolicę prowincji Ontario - Toronto przeszła gwałtowna burza. Trwała około godziny. Towarzyszący żywiołowi ulewny deszcz spowodował, że ulice zmieniły się w rwące potoki. Wiele piwnic, dróg, samochodów, garaży zostało zalanych. Według miejscowych władz, w niektórych rejonach miasta padło nawet 65 litrów deszczu na metr kwadratowy. w ciągu zaledwie pół godziny.
Silny wiatr, zerwanie linie energetyczne
Kanadyjscy meteorolodzy podali, że w sumie podczas burzy spadło średnio 50-70 litrów wody na metr kwadratowy. Wiał też silny wiatr, który łamał gałęzie. Porywy dochodziły do 100 kilometrów na godzinę. W szczytowym momencie burzy około 45 tysięcy odbiorców pozbawionych było prądu.
- To była nawałnica, nadeszła naprawdę szybko - powiedziała Mallory Cunnington, rzeczniczka przedsiębiorstwa energetycznego "Toronto Hydro". - Szkody, które widzieliśmy, są rozległe. Widzieliśmy zerwane linie energetyczne, powalone drzewa - dodała.
Autor: anw/ja / Źródło: ENEX, globalnews.ca, cp24.com