Największym problemem Australii w ostatnim czasie były pożary buszu. W ostatnim tygodniu sytuacja się zmieniła i pojawiły się upragnione opady deszczu. Niestety, ekstremalna pogoda nie ustaje - nad południowo-wschodnią częścią kontynentu przeszła burza piaskowa, a niecałą dobę później spadł niszczycielski grad.
Burza z gradem dotarła do stolicy kraju - Canberry - w poniedziałek po południu. Ziemia pokryła się białymi kulami lodu. Ludzie uciekali w popłochu, szukając schronienia, a kierowcy zjeżdżali na parkingi podziemne, żeby ustrzec swoje samochody przed zniszczeniami.
Gradobicie trwało około 15 minut. Ale kule o średnicy około pięciu centymetrów wystarczyły, aby wybijać szyby w oknach. Według Australijskiego Biura Meteorologicznego burza zmierza teraz na wschód w kierunku nadmorskich miast Sydney, Wollongong i Newcastle. Mogą się tam pojawić niszczycielskie porywy wiatru, gradobicia i ulewny deszcz.
Burza piaskowa
Niecałe 24 godziny przed gradobiciem przez Nową Południową Walię przetoczyła się burza piaskowa. W ciągu kilku minut chmura wysokości co najmniej dziesięciu pięter "pochłonęła" budynki i zasłoniła niebo.
Burza najpierw uderzyła w miasto Narromine w centrum stanu, a następnie przeniosła się na wschód do miasta Dubbo. Stamtąd skierowała się na południe do miasta Parkes. Chmura była nie tylko wysoka, ale również długa - mogła się rozciągać na wiele kilometrów.
To pyłowe zjawisko zostało wywołane najprawdopodobniej przez gwałtowny wiatr w okolicy. W Perks wiało w porywach do 95 kilometrów na godzinę, a w Dubbo do 107 km/h. Połączenie wiatru z wyschniętą przez suszę glebą sprawiło, że pył i kurz z łatwością się unosił.
Pył z burzy piaskowej został zmyty przez deszcz, który spadł na Dubbo i Parkes. Opady były również ulgą dla strażaków, którzy od miesięcy walczą z pożarami na terenie Nowej Południowej Walii. Nie były jednak wystarczające, by ugasić wszystkie płomienie i zapewne nie będą wystarczające, by zakończyć trwającą od lat suszę.
Ogień nadal płonie
Tegoroczny sezon pożarowy w Australii trwa od października. Od tego czasu zginęło 29 osób i - według szacunków Uniwersytetu w Sydney - nawet miliard zwierząt. Zniszczonych zostało ponad 2,5 tysiąca domów.
Kilka deszczowych i chłodniejszych dni zmniejszyło liczbę aktywnych pożarów. W niedzielę w Nowej Południowej Walii nadał płonęło 90 pożarów. Niestety, sprzyjająca strażakom pogoda nie będzie trwała długo. Według synoptyków upał i silny wiatr powrócą już pod koniec tygodnia.
Autor: aw/map / Źródło: Reuters, CNN