Podniebną Straż Pożarną chcą uruchomić służby porządkowe z Lipnicy nieopodal Bytowa. W poniedziałek tamtejsi policjanci i strażacy zaprezentowali, jak przebiegałaby ich współpraca z... paralotniarzami.
- Paralotnia jest bezcennym narzędziem, nie da się jej zastąpić żadnym narzedziem - zapewnia Grzegorz Pietrasik z Państwowej Straży Pożarnej w Bytowie, który w czasie wolnym lata na parolotni. To on wpadł na pomysł połączenia sił.
- Latając, miałem okazję zauważyć, jakie korzyści mogłoby nieść posiłkowanie się paralotnią w patrolowaniu okolicy - mówi.
Akcja pokazowa udana
Pietrasik, wraz z zarażonymi jego ideą kolegami, przeprowadził w poniedziałek akcję pokazową, podczas której można było dokładnie przyjrzeć się współpracy paralotniarza z naziemnymi służbami porządkowymi. Okazało się, że kooperacja ta przebiegła bardzo sprawnie.
- Byliśmy zaskoczeni tym, jak dobrze potoczyła sie nasza akcja - mówi Krzysztof Topka, strażak z OSP Lipnica. - Kierowani z powietrza, w ekspresowym tempie dojechaliśmy do miejsca zdarzenia i szybko ugasiliśmy pożar - dodaje.
Wtóruje mu Tomasz Pawlak, zastępca komendanta powiatowego policji w Bytowie.
- Mieliśmy okazję zobaczyć, że współpraca tego typu przynosi wymierne korzyści. Byliśmy szybsi niż obserwatorzy z punktu obserwacyjnego i szybciej dostrzegliśmy dym - mówi Pawlak. - Dzięki współpracy z pilotem paralotni udało nam się także bardzo szybko namierzyć i zatrzymać sprawcę podpalenia. Gdybyśmy prowadzili akcję z ziemi, trwałoby to wiele godzin - zaznacza.
Znajdzie pożar i... grzybiarza
Pawlak nie ukrywa, że możliwość współpracy z paralotniarzami byłaby pożądana nie tylko ze względu na szybsze wykrywanie ognisk pożarów.
- Powiat bytowski jest specyficzny, dużo tu terenów leśnych. Pod koniec lata i na początku jesieni zdarza się nam szukać zagubionych grzybiarzy. Gdyby mogliby nam w tym pomóc paralotniarze, bylibyśmy bardzo zadowoleni - mówi.
Byłby to precedens
Niewiadomo jednak, czy ta wyjątkowa współpraca dojdzie do skutku, ponieważ nie ma jej w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym. Niewiadomo też, kiedy mogłaby do niego trafić, ponieważ jednostki nie są na nią przygotowane.
- Problemem podczas dzisiejszych ćwiczeń była łączność, korzystaliśmy z amatorskich radiodbiorników. Poza tym brakowało nam zrozumiałych, jednoznacznych i ujednoliconych komend - wylicza Dariusz Paciorek, który pilotował paralotnię.
- Gdyby jednak udało nam się pokonać przeciwności i stworzyć ośrodek tego typu w Lipnicy, jestem pewien, że zainspirowalibyśmy wiele jednostek do podjęcia podobnych działań - podkreśla, z nadzieją, Pietrasik.
Autor: map/mj / Źródło: tvn24