Minął niemal tydzień od erupcji wulkanu Nyiragongo we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga. Według szacunków ONZ, 400 tysięcy osób potrzebuje wsparcia po ewakuacji z terenów zniszczonych przez wybuch i serię wstrząsów wtórnych. Teraz regionowi zagraża kolejne niebezpieczeństwo – epidemia cholery.
Do wybuchu wulkanu Nyiragongo doszło w sobotę, 22 maja. Lawa, która spłynęła prawie do położonego niedaleko miasta Goma, zniszczyła po drodze około trzy tysiące domów i przecięła główną drogę wykorzystywaną do niesienia pomocy w tym rozdartym konfliktami regionie.
Jak poinformowała w piątek Organizacja Narodów Zjednoczonych, około 400 tysięcy osób potrzebuje wsparcia po ucieczce przed erupcją wulkanu i falą wstrząsów wtórnych.
UNICEF apeluje o pomoc
Lawa zatrzymała się tuż przy granicach miasta Goma, ale tysiące ludzi uciekło stamtąd po wcześniejszych ostrzeżeniach władz, że wulkan Nyiragongo - jeden z najbardziej aktywnych na świecie - może ponownie wybuchnąć. Wiele osób uciekło do Sake, miasta położonego 20 kilometrów na północny zachód od Gomy, które jest podatne na epidemie cholery – poinformował Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF). - W związku ze zwiększonym ryzykiem wybuchu epidemii cholery apelujemy o pilną pomoc międzynarodową, aby zapobiec temu, co może być katastrofą dla dzieci – powiedział Edouard Beigbeder, przedstawiciel UNICEF-u w DRK.
- Ludzie spali, gdzie tylko mogli – na poboczach dróg, w klasach i kościele – opowiadała w rozmowie z Reuterem Kabuo Asifiwe Muliwavyo, która opuściła swój dom. Dodała, że ona i jej siedmioro dzieci nie jedli już od kilku dni. - Powiedzieli nam, że będzie druga erupcja i że będzie potężny wybuch, ale odkąd się przenieśliśmy, nie mamy tu nic, umieramy z głodu – żaliła się.
Spali pod gołym niebem
Danga Tungulo i jego czworo dzieci spali obok drogi w mieście Sake. Okoliczni mieszkańcy przynieśli im wodę, ale są tacy, którzy nie jedli od czasu opuszczenia Gomy.
- Powiedzieli wszystkim, że pomoc zostanie zorganizowana, że pieniądze zostaną wypłacone przez rząd – powiedział Hassan Kanga, prawnik, który również uciekł w obawie przed kolejną erupcją. - A jednak znajdujesz nas pod gwiazdami – powiedział reporterowi Agencji Reutera.
Jak przekazał w piątek Celestin Kasareka Mahinda z Obserwatorium Wulkanicznego w Gomie (OVG), częstotliwość i intensywność wstrząsów zmniejszyła się w ciągu ostatnich 24 godzin, co sugeruje, że ryzyko kolejnej erupcji ustępuje.
Jak przekazało Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA), władze ponownie otworzyły główną drogę, która w sobotę została de facto podzielona przez lawę na dwie części. Goma jest głównym ośrodkiem dostarczającym pomoc humanitarną do regionu nękanego konfliktami od kilkudziesięciu lat.
W wyniku erupcji wulkanu Nyiragongo, położonego w Demokratycznej Republice Konga, zginęło co najmniej 31 osób.
Autor: anw/dd / Źródło: PAP, Reuters