W Kanadzie moda na miejskie rolnictwo trwa w najlepsze. Kanadyjczycy w ramach trendu własnych upraw w przydomowych ogródkach idą o krok dalej. Teraz nie tylko uprawiają warzywa, zioła i owoce, ale chcą także hodować własne kury, nawet jeśli mieliby je tylko wynająć.
Po modzie na uprawianie własnych ziół, pomidorów, truskawek, a także drzew i krzewów owocowych w mieście, w Kanadzie przyszedł czas na ogródkowe kury. Można je kupić lub wynająć na lato.
Jak wynika z danych urzędu statystycznego Statistics Canada ze spisu z 2016 roku, 82 procent Kanadyjczyków mieszka w miastach, tych największych i tych średniej wielkości. Choć coraz częściej w dużych miastach kupowane są mieszkania, to większość Kanadyjczyków mieszka w domach, często z ogródkiem. Wielu z nich sporo inwestuje w przydomowe ogrody. Według danych z 2011 roku średnie wydatki przeciętnej rodziny na meble ogrodowe oraz inne zakupy związane z ogrodem wyniosły 414 dolarów kanadyjskich (około 1160 zł), o 178 CAD więcej niż w 2001 roku. Spora część tych pieniędzy przeznaczana jest na rośliny, także jadalne, bo "urban farming", czyli miejskie rolnictwo, jest modne i wygodne.
Moda na kury
Od kilku lat w Kanadzie widoczna jest kolejna moda: ogrodowe kury. Na przeszkodzie póki co stoją miejskie przepisy, choć kanadyjskie miasta, tak jak wcześniej amerykańskie, stopniowo zmieniają zdanie.
Jak zauważa jeden z mieszkańców Toronto na stronie internetowej poświęconej hodowaniu kur, są one bezpiecznie zamknięte w przenośnym wybiegu z siatki, zjadają chwasty i insekty, napowietrzają i użyźniają glebę i przygotowują ją do zasiewu trawy. "Nie ma potrzeby kupowania kosiarki na benzynę, ani głośnego sprzętu do zdmuchiwania liści, nie ma potrzeby kupowania nawozów z pochodnymi ropy naftowej, ani pestycydów" - czytamy. Skutkiem "ubocznym" naturalnego żywienia kur i ich przebywania na powietrzu są jajka "bogate w kwasy Omega 3".
Kilkaset dolarów oszczędności
Przydomowe ogródki i hodowle są nie tylko modne i wygodne. Poza tym, że dokładnie wiemy, co spożywamy, takie działania pozwalają także zaoszczędzić pieniądze.
W 2009 roku w badaniu przeprowadzonym w USA przez National Gardening Association policzono, że inwestycja 70 dolarów w ogródek warzywno-owocowy o powierzchni 55 metrów kwadratowych oznacza zbiór nie mniej niż 150 kg warzyw o wartości 600 USD rocznie. Trzy kury w przydomowym kurniku przez cały rok to ponad tysiąc jajek. W Kanadzie, nie licząc kosztów własnej pracy, usuwania nadmiaru kurzego nawozu czy dodatkowego ziarna dla kur, pozwala to na zaoszczędzenie rocznie ok. 450 dolarów kanadyjskich, których nie wyda się na kupno jajek z ekologicznych hodowli.
Hodowanie kur nie jest jednak takie proste. Poza karmieniem i sprzątaniem po zwierzętach, trzeba także zapewnić im opiekę. Nawet w miastach trzeba je choćby zabezpieczyć przed drapieżnikami, np. szczurami. Nie każdy ma jednak możliwość budowy ciepłego kurnika na długie zimowe miesiące i nie każdy poważnie traktuje zobowiązania.
Wynajem kur
Już cztery lata temu dziennik "The National Post" alarmował, że schroniska dla zwierząt zauważyły rosnącą liczbę kur porzucanych przez nieodpowiedzialnych właścicieli. W dodatku, z czego wielu zapaleńców nie zdaje sobie sprawy, kura żyje od 8 do 10 lat, ale jajka znosi średnio przez pięć lat. Potem też trzeba jej zapewnić opiekę.
Stąd rosnąca popularność usługi wynajmu. Na przykład jedna z amerykańskich firm, działająca także w Kanadzie, oferuje wynajem dwóch kur między majem a październikiem za 565 dolarów kanadyjskich (koszt na 2017 rok). Razem z kurami dostarczana jest m.in. pasza i podręczniki.
Legalne czy nie?
Pewne miasta w Kanadzie, jak Vancouver czy Montreal, zdecydowały już, że mieszkańcy mogą trzymać kilka kur w przydomowych ogródkach. W przepisach nie ma jednak mowy o kogutach. Inne miejscowości prowadzą na razie pilotaże.
Część miast, jak Toronto, gdzie od 1983 r. ogrodowe kury są nielegalne, interweniuje tylko po wyraźnych skargach. W 2016 roku miasto odłożyło decyzję w sprawie kurników, a przepisy miejskie w marcu tego roku nadal wymieniały "ptaki grzebiące" jako zakazane w mieście. Warto zaznaczyć, że rozporządzenie nie wymienia kur wprost, precyzując ptaki "takie jak bażanty, cietrzewie, perliczki, indyki".
Firmy wypożyczające drób na lato zaczęły dostarczać ptaki także do Toronto.
Walka o prawa do hodowli
Kwestia stała się polityczna. W 2009 r. mieszkaniec Calgary, Paul Hughes, były żołnierz, walczył o prawo do posiadania kur w mieście, powołując się na Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ, która określa prawo do produkcji żywności jako niezbywalne prawo człowieka. Wskazywał, że kanadyjska konstytucja gwarantuje prawo do wolności, a ta oznacza również prawo do produkcji żywności dla siebie i swojej rodziny - opisywał tygodnik "Maclean's". Calgary nie zmieniło przepisów, ale Hughes założył Calgary Liberated Urban Chicken Klub - CLUCK ("cluck", czyli gdakać, gdakanie), który z oddziałami w całej Kanadzie walczy o prawo do możliwości posiadania kur w ogródku.
Stowarzyszenia farmerów niekiedy podnoszą alarm, że przydomowe kury to potencjalne źródło chorób, np. salmonelli. Doświadczeni miejscy farmerzy odpowiadają, że uprzemysłowienie produkcji żywności jest na dłuższą metę nie do utrzymania, że kury nie są głośniejsze niż psy, można po nich sprzątać tak jak po czworonogach, a korzyści z żywnościowej niezależności są nie tylko finansowe.
Zobacz, jak można urządzić ogród wypoczynkowy. Maja Popielarska odwiedziła jeden z nich w Dębicy.
Autor: zupi / Źródło: PAP