Tydzień temu kot trafił do Ośrodka Badań nad Zdrowiem Zwierząt (CReSA) w Madrycie z powodu problemów z oddychaniem. Z informacji katalońskich służb weterynaryjnych wynika, że temperatura jego ciała przekraczała 38,2 stopnia Celsjusza, miał niski poziom płytek krwi i niewydolność układu krążenia.
Podjęto decyzję o jego uśpieniu i przebadano na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Niski poziom wirusa znaleziono w jamie nosowej i węźle chłonnym w pobliżu jelita.
Według opublikowanej w piątek analizy kot cierpiał na chorobę genetyczną serca - kardiomiopatię przerostową, która może prowadzić do śmierci. W trakcie tej choroby pogrubiony mięsień sercowy może utrudniać pompowanie krwi. Zdaniem weterynarzy koronawirus nie oddziaływał w żaden sposób na zdrowie zwierzęcia.
Nie przenosił wirusa
Jak poinformowano, kot przebywał w mieszkaniu rodziny, w której wykryto trzy przypadki SARS-CoV-2. Z badania służb weterynaryjnych wynika, że zwierzę nie było w stanie "przekazywać wirusa dalej".
- W domu tym mieszka jeszcze inny kot, który nie został zakażony koronawirusem. Pozwala to przypuszczać, że zdolności przekazywania tego wirusa przez koty są bardzo ograniczone - ocenił pracownik naukowy CReSA Joaquim Segales.
Specjaliści uspokajają
Kot miał cztery lata i nosił imię Murzynek. Według szacunków CReSA był pierwszym w Hiszpanii oraz szóstym na świecie kotem zakażonym koronawirusem.
- Musimy uspokoić wszystkich właścicieli kotów. Są to incydentalne przypadki. Nie ma dowodów na to, że koty mogą zachorować lub umrzeć z powodu koronawirusa - powiedziała Valentina Aybar ze Stowarzyszenia Weterynaryjnego Specjalistów ds. Małych Zwierząt.
Autor: ps/map / Źródło: PAP, El Pais, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Chunlea Ju/Unsplash