- 17 st. C w listopadzie na Dolnym Śląsku to jest już ekstremum. To anomalna sytuacja - powiedział prof. Mirosław Miętus, klimatolog z Uniwersytetu Gdańskiego. W porannym programie TVN24 "Wstajesz i wiesz" ekspert odniósł się również do najnowszych wyników badań japońskich naukowców, którzy prognozują mroźne zimy, a także zwrócił uwagę na to, że świat nie jest przygotowany na zmiany klimatu.
Od kilku dni temperatury w wielu miejscach kraju przekraczają 15 st. C. To dość wysokie wartości jak na przełom października i listopada.
Listopadowe ekstrema
- 17 st. C w listopadzie na Dolnym Śląsku to jest już ekstremum. To jest anomalna sytuacja. Temperatury powinny być już bliższe tym z początku sezonu zimowego, a zima oznacza temperatury zero i mniejsze - powiedział prof. Miętus. Podkreślił przy tym jednak, że występowanie ekstremów jest naturalnym procesem.
Stosunkowo wysokie temperatury jesienią i zimą mają swoje plusy i minusy. Minusem jest na pewno rozregulowanie zegara biologicznego. Z kolei plus to korzyści dla budżetu. - Nie zużywamy środków na odśnieżanie, łatwiejsze jest dostarczanie produktów - wyliczał klimatolog.
Jednak anomalie nie dotyczą jedynie chłodnej pory roku. Latem zmagamy się z nimi na przykład pod postacią fal upałów i powodzi.
Wyniki nie są zaskoczeniem
A jakie są scenariusze zmian klimatu? Kilka dni temu japońscy naukowcy opublikowali wyniki swoich badań, w których informują, że najbliższe zimy w Eurazji będą wyjątkowo mroźne.
CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT Prof. Miętusa w ogóle nie dziwią te wyniki. - To nie jest nic nowego - powiedział. Przytoczył przy tym nazwiska kilku naukowców, którzy kilka lat temu doszli do takich wniosków.
- Tak naprawdę to już w latach 90. niemieccy uczeni mówili o możliwości gwałtownej zmiany klimatu, w przypadku zatrzymania tzw. cyrkulacji termohalinowej, a więc bardzo ważnego mechanizmu, który mówi o wymianie ciepła, energii i masy między okołorównikowymi obszarami oceanu a wysokimi szerokościami geograficznymi - poinformował.
Najpierw mróz, potem we znaki da się globalne ocieplenie
Naukowiec odniósł się również do publikacji innego niemieckiego klimatologa, Mojiba Latifa. Zdaniem Latifa w rezultacie spowolnienia cyrkulacji termohalinowej w Północnym Atlantyku, Europie, Azji i w Ameryce, dojdzie do chwilowego spowolnienia procesu globalnego ocieplenia.
- Okresowo zaczną występować nieco chłodniejsze zimy niż te, które pojawiały się w ostatnich latach i do których się przyzwyczailiśmy. Ale taka sytuacja będzie tylko okresowa. Później doznamy pewnego szoku, bo proces globalnego ocieplenia w tych regionach zimą przyspieszy. Tak więc japońskie przewidywania nie są niczym nadzwyczajnym - podkreślił.
Co z klimatycznymi uchodźcami?
Prof. Mirosław Miętus potwierdził, że w dziejach Ziemi niejednokrotnie zdarzały się okresy zarówno cieplejsze, jak i chłodniejsze. Nigdy jednak problem nie dotyczył w takim stopniu człowieka.
- Kiedy występowały te najbardziej drastyczne zmiany klimatu, Ziemia była zamieszkiwana przez niewielką liczbę osób, albo wcale nie było na niej człowieka. Dzisiaj jest nas ponad 7 miliardów. Nigdy w historii naturalnej Ziemi klimat tak szybko się nie ocieplał. I nie było problemu z tym co zrobić z ludźmi, którzy stają wobec zagrożenia. Bo co z nimi zrobić? Przenieść ich? Czy Europa chce przyjąć klimatycznych uchodźców? - opowiadał.
Problem tkwi w polityce
Zdaniem eksperta powinniśmy jak najszybciej rozpocząć działania i ograniczyć emisję szkodliwych gazów. - Rozumiem, że jesteśmy krajem, którego energetyka jest oparta w dużej mierze na węglu. Rozumiem, że węgiel daje pracę znacznej rzeszy górników, utrzymuje ich rodziny. Ale o tym wiemy już od ponad 30 lat i żaden z polityków w Polsce nie może podjąć decyzji, że należy rozsądnie modernizować tę branżę i rozsądnie szukać efektywniejszej energetyki - stwierdził. Profesor Miętus zwrócił również uwagę na to, że problem tkwi w "polityce społecznej polskich rządów". Jego zdaniem w tym przypadku jedynie odsuwa się problemy w czasie, a nie dba o to, by je rozwiązać.
Autor: kt/mk / Źródło: tvn24